Będąc dzieckiem, zawsze marzyłem o tym, żeby pracować na światowych scenach

Czas na finał

Przemysław Wilkowski, 16 maj 2024, 14:01
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Droga do realizacji własnych marzeń zazwyczaj bywa kręta i wyboista. Tylko nieliczni wchodzą na sam szczyt, osiągając sukces, który jest odzwierciedleniem długich lat żmudnej i tytanicznej pracy. W powyższe słowa doskonale wpisuje się Filip Drogos, który już w najbliższą sobotę (18 maja) wystąpi w finale programu „Mam Talent” emitowanego przez stację TVN o godzinie 20:00. Jak wyglądają przygotowania Filipa do finału? Jaką drogę musiał przejść, aby znaleźć się w finale? Czy jego występ taneczny jest możliwy również na krajeńskiej ziemi? O tym między innymi rozmawia Filip Drogos z Przemysławem Wilkowskim.
Czas na finał

Już w najbliższą sobotę (18 maja) Filip powalczy o wygraną w programie „Mam Talent”

Czas na finał

Filip podczas występu w „Mam Talent”

> W życiu czasami trzeba przejść przez „ciemną dolinę”, gdzie jest się osamotnionym w swoich marzeniach i pragnieniach, gdzie słyszalne są głosy ludzi, że to do czego dążymy nie ma sensu. Czy tak było w twoim przypadku?
– Myślę, że nie było to aż tak drastyczne w moim przypadku. Wydaje mi się, że z takimi problemami, z jakimi ja się mierzyłem, będąc dzieckiem, mierzą się tysiące nastolatków nawet w tych czasach. Mieszkanie w małej miejscowości ma swoje plusy, ale też swoje minusy. Dla artysty są to głównie problemy z brakiem przestrzeni do rozwoju. Tak było w moim przypadku. Nie jest to nic nadzwyczajnego, bo tak jak powiedziałem takich osób jest wiele i trzeba sobie z tym poradzić. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że chcąc coś osiągnąć w życiu, trzeba być otwartym na świat, podróżować i szukać swojego miejsca do realizacji. Nawet w tym momencie życia, w którym jestem, nadal poszukuje swojego miejsca.
 
> Pani Ewa Quiring-Korczak, wspominając Ciebie po latach, mówi, że pamięta tego młodego chłopaka, który przyszedł pierwszy raz do Centrum Kultury i Sztuki, aby zaprezentować próbkę swoich tanecznych możliwości. Nie ukrywa, że już wtedy była pod wrażeniem Twoich umiejętności. Pamiętasz ten czas? Jakie to miało wtedy dla Ciebie znaczenie, aby zaprezentować się przed instruktorką tańca i poznać jej opinię?
– Tak, bardzo dokładnie pamiętam ten dzień. W Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie odbywały się zajęcia z tańca, jedyne w naszym regionie, pod okiem pani Ewy Korczak. Oczywiście tańczyły tam tylko dziewczyny i była to niemała sensacja, gdy pojawiłem się na próbie do jednego z koncertów. Bardzo miło wspominam ten okres, bo z biegiem czasu bardzo się zżyliśmy w zespole tańca CKiS. Spędziłem tam kilka wspaniałych lat, które na pewno mają wpływ na to, kim teraz jestem. Pani Ewa bardzo mi pomogła w rozwoju mojego tańca i przełamywania barier, za co bardzo jej dziękuję.
 
> Śledzę od lat Twoje występy na scenie, jak choćby w programach telewizyjnych „You Can Dance”, „Got To Dance” czy też w zagranicznych edycjach „Mam Talent”. Odnoszę wrażenie, że nadszedł Twój czas w 15. edycji polskiej wersji programu „Mam Talent”, aby zająć wysokie miejsce. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
– Każdy program, który realizowałem czy to w Polsce, czy za granicą, to osobna historia. Każda produkcja ma swoje zasady, inny zamysł i cel na daną edycję. Czy teraz polski „Mam Talent” jest moją edycją? Tego nie wiem. Jako uczestnicy nie znamy zamysłu produkcji danej edycji, wszystko jest trzymane w tajemnicy. Tak naprawdę pewnie nigdy się tego nie dowiemy. Jeżeli nadszedł teraz mój czas, to jest to tylko i wyłącznie wynik mojego doświadczenia i ciężkiej pracy. Na przestrzeni lat nauczyłem się pracować przy produkcji telewizyjnej. Na pewno doświadczenie w zagranicznych mediach daje mi przewagę, ponieważ mogę prezentować pomysły, które w Polsce nie były jeszcze realizowane. Myślę, że na tym etapie mojej kariery jestem już artystą kompletnym, który nie zastanawia się, czy coś dobrze wygląda. Jestem artystą, który prezentuje swój styl wyrobiony przez te wszystkie lata i jestem mu wierny.
 
> Chciałbym wyjaśnić kwestię dotyczącą Twojego nazwiska, dlaczego w programie jest wymawiane Drogos, a nie Drogoś? 
– Kwestia wyjaśnień dotyczących mojego nazwiska pojawia się już od kilku lat. A więc początki mojej kariery nie są związane z Polską. Występując na całym świecie, ciężko jest używać nazwiska z literą występującą tylko w polskim alfabecie, zarówno pod względem zapisu, jak i fonetyki. Dlatego zagraniczne media używały nazwiska Drogos, a nie Drogoś. I tak pozostało do dnia dzisiejszego. 
W dobie pracy w social mediach, w których również się obracam, ciężko jest używać takich znaków. Dla łatwiejszej komunikacji oraz zleceń zagranicznych używam właśnie takiego nazwiska. Ze względu na to, że w internecie głównie pojawia się moje nazwisko bez polskiego znaku, program „Mam Talent” również przyjął takie właśnie założenie mojego nazwiska. Jest to łatwiejsze w pracy w mediach, internecie. Uważam też, że ta zmiana nie jest aż tak ogromna i znacząca.
 
> Julia Wieniawa podczas Twojego pierwszego występu w programie „Mam Talent” była pod ogromnym wrażeniem sylwetki, jaką prezentujesz. Ile czasu poświęcasz na treningi?
– Tak, ocena mojego ciała przewija się przez cały program już od etapów castingu. To, co powiedziałem w wywiadzie na potrzeby programu, moje ciało jest wynikiem moich treningów i przygotowań do pokazów. Nie jestem osobą skupioną na swoim ciele. Trenując taki sport, zdaję sobie sprawę z tego, że moje ciało będzie wyrzeźbione, ale jest to skutek uboczny. Nie stosuję restrykcyjnych diet, przestrzegam tylko zasad zdrowego, ale też rozsądnego żywienia. Trenuję kilka razy w tygodniu po kilka godzin. Najwięcej w weekendy, bo w sumie wtedy na sali spędzam około 12 godzin przez weekend. Moje treningi to nie tylko praca pole dance, to także trening siłowy, cardio czy stretching, na które przeznaczam inne dni tygodnia.
 
> W odcinku półfinałowym jeden z jury Marcin Prokop przyrównał Twój występ do artyzmu, a nie tylko sportu. Czy takie opinie mobilizują Cię jeszcze bardziej do tego, aby po prostu wygrać „Mam Talent”?
– Przychodząc do programu „Mam Talent”, miałem jasno określony cel, mianowicie pokazania właśnie pole dance jako sztuki, a nie jako sportu. Dotychczas osoby prezentujące pole dance w poprzednich edycjach prezentowały jego sportową stronę. Ja prezentuję stronę artystyczną. Pokazuję, że pole dance to sztuka teatralna, baletowa, gimnastyczna. Myślę, że właśnie to wpłynęło na to, że znajduję się w finale programu.
 
> Odcinek półfinałowy zakończył się dla Ciebie fenomenalnie, choćby pod tym względem, że jurorzy postanowili nagrodzić Twój występ, przyznając platynowy przycisk, dzięki któremu wystąpisz w finale. Jakie to uczucie?
– Do teraz mało co z tego pamiętam. Emocje podczas programu na żywo są ogromne. Należy pamiętać, że jest to konkurs i wszyscy uczestnicy rywalizują ze sobą, co ma ogromne wpływ na emocje. Nagroda w postaci platynowego przycisku to ogromne wyróżnienie, zwłaszcza że jurorzy mogą go użyć tylko raz w całej edycji i wyłącznie dla jednego uczestnika. Myślę, że to, co powiedziała Agnieszka Chylińska, trafnie opisuje, że jest to nagroda za całokształt, za ciężką pracę, jaką wykonałem.
 
> Podkreślałeś, że jesteś samoukiem w tym, co robisz. A czy jest ktoś w Twoim życiu, na kim się wzorujesz, kto daje Ci inspirację do działania?
– Nie posiadam wzorców i autorytetów. Wynika to z tego, że byłem samoukiem. Staram się tworzyć własny styl tańca oparty na technice tańca klasycznego i modern. Sądzę, że artyści powinni kreować własny wizerunek samodzielnie i promować swój styl niż na kimś się wzorować.
 
> Kto jest odpowiedzialny za dobór muzyczny i choreografię w Twoich występach?
– Wszystkie moje choreografie są mojego autorstwa. Zawsze tak było i myślę, że tak już pozostanie. Ewentualnie to ja tworzę dla kogoś choreografię. Każdy mój występ to tylko i wyłącznie moja praca, zaczynając od muzyki, choreografii, doboru figur, a kończąc na stroju i doborze świateł. Dlatego jestem tak zapracowany, nie pozwalam innym robić czegoś za mnie, bo uważam, że wszystko zrobię najlepiej. Niestety jest to moja duża wada, bo czasami trzeba zaufać innym.
 
> Występowałeś w programach „Mam Talent” na Słowacji, w Gruzji, dochodząc do półfinału, i Niemczech, gdzie miałeś okazję pracować u boku Marvin A. Smitha, choreografa między innymi Michaela Jacksona i Beyonce. W jaki sposób te wydarzenia pomogły Ci w wykonywanej profesji?
– Udział w zagranicznych programach pozwolił mi zdobyć ogromne doświadczenie, które teraz mogę wykorzystywać. Pracowałem z wieloma wybitnymi choreografami czy reżyserami z całego świata. To daje duże możliwości i wiele pomysłów na przyszłość. Cieszę się, że mogłem współpracować z takimi osobami. Będąc dzieckiem, zawsze marzyłem o tym, żeby pracować na światowych scenach.
 
> „… Pan Bóg daje ludziom ciało, talent i mówi: Znajdź coś dla siebie. Taniec to jest to, czym powinieneś zajmować się w życiu. Zrozum to - taniec, a nie elektroradiologia. To jest Twoje powołanie i jak to zmarnujesz, to po prostu będziesz się w piekle smażył do końca swoich dni. To jest skandal, to jest straszny brak szacunku do decyzji Pana Boga…”. Czy kojarzysz, kto wypowiedział te słowa po jednym z Twoich występów? Podpowiem, że był to 2015 rok. Jak dziś patrzysz po tylu latach na te słowa? Czujesz się spełniony, jeśli chodzi o taniec?
– Tak, pamiętam te słowa. Zostały one wypowiedziane w programie „You Can Dance”. Po tym właśnie programie rozpocząłem pracę w produkcjach zagranicznych. Z biegiem czasu uważam, że to nie był mój czas i nie mój program, dlatego po zakończeniu nagrań poszukiwałem innych produkcji. Po tym też programie zdałem sobie sprawę, że taniec już mi nie wystarcza i muszę poszukać czegoś innego. Czegoś, w czym mógłbym się spełniać w całości. To wtedy właśnie rozpocząłem swoją przygodę z pole dance i akrobatyką powietrzną. Wykorzystałem wszystko to, czego nauczyłem się wcześniej i przekułem na coś zupełnie innego. Wcześniejsze doświadczenia bardzo ułatwiły mi przejście z jednej dyscypliny w drugą. Taniec to podstawa pole dance.
 
> Czy jesteś otwarty na propozycje związane z tańcem na ziemi krajeńskiej? Mam tu na myśli na przykład Twój występ podczas odbywających się latem Dni Sępólna Krajeńskiego, Dni Więcborka albo Dni Kamienia Krajeńskiego?
– Tak, oczywiście, jeżeli takie propozycje by padły, to myślę, że tak. Bardzo chętnie wracam do swoich korzeni, bo to tam się wszystko zaczęło, zarówno w Kamieniu, Sępólnie czy Więcborku.
 
> Jak wyglądają Twoje przygotowania do finału?
– Na przygotowanie finałowego występu miałem tylko dwa tygodnie, więc to bardzo krótko w porównaniu z występem półfinałowym, na który miałem dwa miesiące. Finałowy występ będzie inny niż w półfinale, będzie bardziej dynamiczny i szybszy, ale też bardziej emocjonalny niż w półfinale.
 
> W sobotę 18 maja odbędzie się finał programu „Mam talent” z Twoim udziałem. Wiem, że przygotowujesz się do występu. Co chciałbyś powiedzieć Twoim fanom, osobom oglądającym ten program?
– Bardzo chciałbym zaprosić wszystkich na mój już ostatni występ w programie „Mam Talent” oraz prosić o wsparcie w postaci głosów SMS. Na tym etapie programu to widzowie decydują, kto zostanie zwycięzcą całej edycji. Dlatego jedynie państwa wsparcie może pozwolić mi na wygranie programu. Serdecznie państwa zapraszam i życzę miłych wrażeń podczas mojego występu.

> Dziękuję za wywiad i życzę wygranej. 
– Dziękuję. 

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...