Czytelnictwo w powiecie poniżej średniej krajowej
Mimo że minęły już lata spadkowego trendu czytelnictwa w Polsce, to odsetek czytelników w powiecie sępoleńskim nie zadawala. Niewiele ponad 10% mieszkańców powiatu zarejestrowanych jest w bibliotekach publicznych, czyli o 6% mniej od średniej krajowej. Tak słaby wynik nie świadczy o nas dobrze.
Najwięcej osób zarejestrowała biblioteka publiczna w Sępólnie. Jej czytelnikami jest ok. 2000 osób, czyli 12,5% mieszkańców gminy. Zaskoczeniem jest Sośno, które wyprzedza pod tym względem Kamień i Więcbork. Książek z biblioteki w najmniejszej gminie w powiecie wypożyczyło 626 osób, co stanowi 11,8% mieszkańców. Więcbork, mimo że ma o 423 czytelników więcej, wypada o wiele gorzej od poprzedników. Czytelnicy gminy Więcbork to tylko 7,8% więcborczan i mieszkańców okolicznych wsi. Najsłabiej jest w gminie Kamień. Gdybyśmy wzięli pod uwagę tylko miasto, kamieńska biblioteka mogłaby poszczycić się 25% wskaźnikiem czytelnictwa. Jednak biorąc pod uwagę całą gminę, odsetek czytelników wynosi 7,7% (550 zarejestrowanych). Przeważającą grupą czytelników na terenie powiatu są osoby dorosłe w wieku od 25-44 lat i trochę mniej liczną w wieku 45-60 lat. Rzadkością są czytelnicy powyżej 60 roku życia. Brak aktywności zawodowej i w wielu przypadkach mieszkanie w samotności wbrew pozorom nie sprzyjają w zanurzeniu się w świecie literatury. Niestety, z naszych obserwacji wynika, że bardziej zajmującym zajęciem dla seniorów jest przeżywanie knutych intryg przez bohaterów brazylijskich telenowel i polskich paradokumentów niż zainteresowanie bieżącymi, realnymi wydarzeniami z kraju. W porównaniu z takimi emocjami, akcja zawarta w książce dla wielu wypada blado. Dyrektorki placówek podkreślają, że do książek rwą się małe dzieci, nawet te, które nie potrafią jeszcze czytać. Chcą, żeby ktoś dorosły im poczytał lub przejrzał z nimi książeczkę z obrazkami. – Jeżeli u małego dziecka zaszczepi się nawyk czytania, to w przyszłości takie dzieci już same przychodzą do biblioteki – twierdzi Maria Kołata, dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Więcborku. Jednak samo czytanie dzieciom nie wystarczy. Najlepszą metodą wykształcenia czytelniczych nawyków jest socjalizacja domowa, a nie edukacja szkolna czy biblioteczna. Dzieci należy zachęcić do samodzielnej lektury, kupować im książki, a przede wszystkim dać własny przykład czytania, by nie było tak, że gdy idzie do szkoły, czyta tylko to, co pani polonistka kazała. Chociaż dobrze jest, jeśli w ogóle obowiązującą je lekturę przeczyta. – Młodzież idzie na łatwiznę. Od książek wolą streszczenia, opracowania. Najsłabiej wypadają gimnazjaliści, lepiej jest w szkołach średnich i wśród studentów – mówi Maria Kołata. Lepsze zdanie o gimnazjalistkach ma dyrektorka biblioteki w Kamieniu. Oprócz tendencji do „czytania szkolnego”, wynikającego z obowiązku, a nie przyjemności, kamieńska młodzież wykazuje zainteresowanie czytaniem książek ponadto. – Gimnazjaliści czytają lektury, ale też te dodatkowe. Oni jednak chcą czytać literaturę dla dorosłych, a nie dla młodzieży – zauważa Dorota Kortas-Punder. Największym zainteresowaniem wśród czytelników w powiecie sępoleńskim cieszy się beletrystyka i to polska. Wyłączając obowiązkowe lektury szkolne, popularna jest powieść obyczajowa, romans historyczny, powieść sensacyjna i kryminał. Topowe nazwiska to: Witkiewicz, Michalak, Gutowska-Adamczyk, Ulatowska, Świętek, Miłoszewski, Sapkowski, Krawczyk. – Wydaje mi się, że jest już przesyt literaturą kobiecą. Wzrasta zainteresowanie dobrymi kryminałami, np. Olgi Tokarczuk i pisarzy szwedzkich – mówi dyrektor biblioteki w Sępólnie Grażyna Kędzierska. W książkach, szczególnie tych polskich, czytelnicy cenią lekki, przystępny język literacki. – Czytelnicy chwalą sobie w nich mniej zawiłe imiona i nazwiska niż w tych zagranicznych. Akcja jest umieszczona w realnej miejscowości, którą znamy i możemy się do niej odnieść. Jedni wybierają książkę, przy której odpoczną, a drudzy wolą ambitniejszą – przekonuje Dorota Kortas-Punder. Tylko czy dziś łatwo jest trafić na literaturę wysoką? Krytycy literaccy, filolodzy, bibliotekarze i osoby związane z rynkiem wydawniczym od lat spierają się o to, czy lepiej czytać więcej przeciętnych dzieł czy może mniej, ale wyżej ocenionych i bardziej wartościowych. – Dziś trudno określić, co jest literaturą ambitną, a co nie jest. Wydaje mi się, że teraz więcej osób pisze, niż czyta. Wydać książkę może każdy, a wybrać tę wartościową jest olbrzymim wyzwaniem – podsumowuje obecny rynek wydawniczy Grażyna Kędzierska. Trudno się z tym nie zgodzić. Chyba każdy słyszy o książkach, poradnikach i autobiografiach, które napisane zostały przez polskich polityków i celebrytów. Najczęściej są one nic nie warte i zaśmiecają tylko księgarnie i inne punkty zajmujące się sprzedażą książek. Do tego dochodzi wokół nich szum w mediach, który miesza ludziom w głowach. Wszystkie dyrektorki bibliotek zgodnie twierdzą, że wpływ na to, co znika z półek, ma moda i właśnie promocja książki w mediach, co rzadko idzie w parze z jej kunsztem literackim. – Z poziomem czytelnictwa w naszej bibliotece nie jest źle, ale mogłoby być lepiej – bronią swoich czytelników bibliotekarze z naszego terenu. 2 tys. czytelników w Sępólnie czy 550 w Kamieniu to zawsze lepiej niż nic, ale odsetek 10% nie napawa optymizmem. Jak mantrę powtarza się, że książka rozwija wyobraźnię, wzbogaca zasób słownictwa i poszerza horyzonty myślenia. Książka wymaga jednak poświęcenia czasu i skupienia, dlatego przestaje być atrakcyjna. Dotrwać do jej końca wielu jest trudno. Temu Czytelnikowi, któremu udało się dotrwać do końca tego tekstu, gratulujemy. To znaczy, że nie jest z Tobą tak źle, jak wskazują statystyki.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.