Dzieciobójstwo w Witkowie
W sobotę 31-letnia Natalia Z. z krwotokiem trafiła do szpitala w Więcborku. Swojemu partnerowi tłumaczyła, że ma obfitą miesiączkę. Okazało się, że były to powikłania poporodowe. W międzyczasie matka konkubenta Natalii znalazła w szafie zawiniątko, w którym był martwy noworodek. Płód miał ponad 3 kilogramy. Najprawdopodobniej został uduszony. O makabrycznym znalezisku policję poinformował konkubent, który z Natalią Z. wychowywał już 13-miesięczne dziecko.
Dom, w którym doszło do porodu, a później do zbrodni, znajduje się na uboczu, pod lasem, około 100 metrów od głównej drogi prowadzącej do Witkowa.
W poniedziałek przeprowadzono sekcję zwłok noworodka. Jej wyniki miały decydujący wpływ na dalsze decyzje prokuratora. Okazało się, że dziecko urodziło się żywe, ale według prokuratora zostało pozbawione życia przez matkę.
– Natalii Z. prokurator postawił zarzut zbrodni zabójstwa swojego nowo narodzonego dziecka, to jest o czyn z artykułu 148 paragraf 1 Kodeksu karnego – mówi prokurator rejonowy w Tucholi Marcin Przytarski.
Stawiając zarzut z tego artykułu, prokurator uznał, że kobieta nie działała w stanie tak zwanego szoku poporodowego. Takim przypadkom dedykowany jest artykuł 149 Kodeksu Karnego, który brzmi: „Matka, która zabija noworodka pod wpływem silnego przeżycia związanego z przebiegiem porodu, znacznym zniekształceniem dziecka lub ze szczególnie trudną sytuacją osobistą podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat”.
Natomiast zbrodnia z artykułu 148 zagrożona jest karą do dożywotniego pozbawienia wolności włącznie.
Z Więcborka Natalia Z. została przewieziona do Tucholi. Prokurator złożył do sądu wniosek o zastosowanie wobec niej środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego aresztu. Sąd przychylił się do tego wniosku. Według naszych informacji kobieta przyznała się do zarzucanego jej czynu.
Natalia Z. pochodzi z Kamienia. – To była normalna kobieta, jakich tysiące wokół nas. Chodziła do kościoła. Dla mnie to jest kompletny szok – mówi osoba, która dobrze zna kobietą podejrzaną o dzieciobójstwo.
Czy opieka społeczna z Kamienia porwała Amelkę?
Podwójną tragedię przeżywa ojciec uśmierconego dziecka. Konkubent Natalii Z. jest ojcem Amelki - pierwszego dziecka z ich związku. Wkrótce po tym, jak rolnik z Witkowa złożył zawiadomienie na policji o znalezieniu zwłok noworodka, do jego domu zapukała szefowa pomocy społecznej w Kamieniu i zabrała ojcu dziecko. – Amelka została porwana! – nie kryje potężnych emocji jej tata.
Dla ojca dziecka, który odwiedził naszą redakcję wczoraj, nadrzędną sprawą jest teraz walka
o 13- miesięczną Amelkę, którą
w sobotę na wniosek Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej odebrano i przewieziono do Kamienia, do matki Natalii Z. czyli babci dziecka. Ojciec uważa, że dziecko zostało po prostu porwane. Osoby odbierające Amelkę nie miały przy sobie odpowiedniego postanowienia sądu. To postanowienie pojawiło się dopiero we wtorek.
– Jednego dnia straciłem dwie osoby, które kochałem – mówi ojciec małej Amelki.
Mężczyzna złożył zażalenie na decyzję sądu. O tym aspekcie tragedii w Witkowie napiszemy
w przyszłym tygodniu.
*** Tragedia w Witkowie wstrząsnęła nie tylko najbliższym środowiskiem. Jeśli postępowanie potwierdzi morderstwo ponad 3-kilogramowej dziewczynki, to mamy do czynienia z ohydną zbrodnią. Jeśli do tego potwierdzą się zarzuty, jakie wobec szefowej opieki społecznej z Kamienia kierowane są przez ojca Natalki, to tragedia przybiera niewyobrażalny rozmiar.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.