Fuchy dyrektora

Robert Lida, 30 czerwiec 2013, 06:16
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Co inżynier Edwin Eckert, dyrektor Zarządu Drogowego w Sępólnie po godzinach pracy, a nawet w soboty robi w siedzibie zarządu? – W tej chwili zarząd pracuje na dwie zmiany w związku z akcją łatania dziur na naszych drogach. W zimie trwa akcja „zima” i z tego, co wiem, mają miejsce dyżury pracowników – odpowiada bezpośredni przełożony dyrektora, starosta Tomasz Cyganek. – Pan dyrektor robi fuchy na własną rękę i na własne konto – odpowiadają wtajemniczeni.
Fuchy dyrektora

Nie jest tajemnicą, że dyrektor Eckert, inżynier drogownictwa z odpowiednimi uprawnieniami wykonuje pod swoim nazwiskiem projekty, kosztorysy, zajmuje się też nadzorem inwestycji. Można powiedzieć, że prowadzi własną działalność gospodarczą. Ustawa o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne miała ukrócić tego typu przypadki. Artykuł 4 pkt 6 ustawy mówi, że kierownicy jednostek administracyjnych samorządu nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami. Naruszenie zakazu stanowi przewinienie służbowe lub podstawę do rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia z winy pracownika. Kilka lat temu ten sam przepis dotknął Eugenię Rózgę, pracownika wydziału komunikacji starostwa powiatowego, która wydawała decyzję administracyjne z upoważnienia starosty, a jednocześnie była właścicielem szkoły jazdy.
Czy zatem Eckert łamie prawo? Nie. Ustawę i cytowany zapis można obejść w bardzo prosty sposób. O działalności gospodarczej możemy mówić wówczas, gdy jest ona zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym lub w rejestrze właściwego burmistrza. Wystarczy się więc fikcyjnie zatrudnić u kolegi, który prowadzi działalność w tej samej branży  lub zarejestrować działalność np. na żonę. Jest jeszcze inny sposób.
W Biuletynie Informacji Publicznej gminy Sośno otwieramy pierwszą z brzegu specyfikację przetargową na budowę drogi Sitno - Mrocza. Wszystkie branżowe dokumenty sporządził Edwin Eckert. – Korzystamy z jego usług, ponieważ jest dostępny i ma odpowiednie uprawnienia – mówi wójt Leszek Stroiński. A jak gmina rozlicza się z projektantem? – Na podstawie umowy o dzieło – odpowiada skarbnik gminy Sośno, Elżbieta Romot. Formalnie wszystko gra. Eckert nie ma zarejestrowanej działalności  gospodarczej. Na umowę o dzieło czy zlecenie może dorabiać do woli. To pokazuje, że ustawa słuszna w swoich zamiarach, okazała się dziurawa jak durszlak. Tylko czym się różni to, co robi naczelny drogowiec powiatu, od typowej działalności gospodarczej? W zasadzie niczym. Poza tym, że nie ponosi tych wszystkich obciążeń podatkowych, jakie ponoszą przedsiębiorcy. W przypadku umowy o dzieło może nawet świadomie zrezygnować ze składki na ZUS. Po co płacić, skoro niemałą składkę odprowadza jego macierzysta firma - budżet powiatu, czyli podatnicy?
Gdyby dyrektor po godzinach pracy handlował pietruszką na targu, pewnie nikt by się nie czepiał. Jest jednak podejrzane, że dyrektor Eckert wykonuje projekty i obliczenia na służbowym sprzęcie i oprogramowaniu w siedzibie Zarządu Drogowego przy ulicy Koronowskiej. Zresztą bardzo często popołudniami czy wieczorami, a także w soboty brama zarządu jest otwarta, a przed budynkiem stoi charakterystyczne auto szefa. Z tym faktem w ogóle nie ma co dyskutować.
– Nie wiem, czy takie zdarzenia mają miejsce. Nie złapałem dyrektora za rękę. Nie jestem w stanie powiedzieć, jakie oprogramowanie i jaki sprzęt posiada on w domu. Wiem natomiast, że bardzo często wykonuje swoje obowiązki służbowe po standardowych godzinach pracy. Jeśli to, co robi po pracy, nie wchodzi w kolizję z tymi obowiązkami, to nie mogłem mieć podstaw do niepokoju. Nie miałem sygnałów o wykorzystywaniu przez dyrektora pomieszczeń, oprogramowania czy sprzętu dla prywatnych celów. Teraz taki sygnał mam i będę musiał się zastanowić, co z tym zrobić – mówi starosta Tomasz Cyganek.
Nie jest to problem jednej osoby. To zjawisko nagminne właśnie wśród drogowców, budowlańców, geodetów, a nawet księgowych zatrudnionych na państwowych czy samorządowych posadach. Wykorzystywanie sprzętu, oprogramowania czy baz danych przez urzędników jest chyba normą, a nie patologią. Odkąd istnieje obowiązek składania oświadczeń majątkowych przez tzw. osoby publiczne (ich katalog określa ustawa), mamy doskonały materiał do przemyśleń. Kiedy pani X czy Y z ośrodka pomocy społecznej ma czas na pracę w ramach swojego etatu, skoro bierze pieniądze jeszcze z kilkunastu innych źródeł? Doba dla nich jest zbyt krótka.
Edwim Eckert w swoim oświadczeniu majątkowym za 2012 rok podaje, że na etacie zarobił 97.400 złotych, a na umowach o dzieło 68.133 złote. Nikt mu nie broni dorabiać po godzinach, zwłaszcza że jest wyposażony w reglamentowany towar, pieczątkę z numerem uprawnień. Pojawiła się nawet teoria, że zatrudnił córkę, bo się nie wyrabia z fuchami. Złośliwość to czy prawda?
Sam zainteresowany zaprzecza, że na terenie Zarządu Drogowego i na jego sprzęcie wykonuje prywatne zlecenia.
– Jeśli powiem, że tego nie robię, to nikt mi nie uwierzy. Mam w domu komputer z niezbędnym oprogramowaniem. Od 30 lat pracuję w drogownictwie, z czego 20 lat w firmie wykonawczej, a 10 na rzecz powiatu. Tę ostatnią poczytuję sobie jako zaszczyt. Do pracy przychodzę pierwszy i ostatni z niej wychodzę. Jestem pracoholikiem. Nie wyobrażam sobie pracy w drogownictwie z pozycji biurka. Muszę być w terenie. Nie chodzi o to, że nie ufam swojej załodze, ale uważam, że tak trzeba. W drogownictwie nie ma stałego czasu pracy, mimo że mam jakiś tam angaż. Są awarie i mnóstwo nieprzewidzianych sytuacji. Każdy wie, że o dowolnej godzinie dnia i nocy odbiorę telefon i pojadę, gdzie trzeba. O godzinie 15.00 jadę na obiad i wracam o 16.00. Do domu wracam około 19.00. Pewnie cierpi na tym rodzina, ale inaczej nie potrafię. Jeśli jestem w biurze po południu, czy nawet w sobotę, to najczęściej nadrabiam zaległości. Nie mam nic do ukrycia – mówi Edwin Eckert.
Sytuacja jest dwuznaczna. Nikt dyrektora za rękę nie złapał. Znalezienie sprytnego informatyka, który mógłby to zbadać, pewnie nie jest trudne.
– Jeśli wejścia do odpowiednich programów o określonych godzinach zostawiają ślad w komputerze, być może jest to do zrobienia – mówi starosta Cyganek.

Komentarze do artykułu
Avatar_missing_small
Yota Pils - 12 lipiec 2013, 21:32

nie tak dawno pan E. Eckert i pan B. Ryl pracownicy zarzadow powiatowych drog byli inspektorami dla rewitalizacji rynku w Tucholi, moze tez o umowe o dzieło? a nie to moglo byc zlecenie .... w godzinach urzedowania fuchy to wtedy trzeba posiedziec dłużej .......... żałosne

Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...