Powiat

Jeśli spółka będzie miała kłopoty, to my też będziemy mieli kłopoty…

Robert Lida, 29 czerwiec 2017, 14:35
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Tak przewodniczący Marek Chart podsumował dyskusję na temat kondycji szpitalnej spółki Novum-Med, która toczyła się podczas czwartkowej sesji rady powiatu. Można odnieść wrażenie, że w tej sprawie radnymi powiatowymi bardziej kieruje strach niż wypełnienie mandatu, który otrzymali od wyborców.
Jeśli spółka będzie miała kłopoty,  to my też będziemy mieli kłopoty…

Maria Kiełbasińska

Satysfakcjonujący zysk


Raz w roku prezes Novum–Med, która prowadzi szpital w Więcborku, przedstawia na forum samorządu powiatowego informację na temat funkcjonowania spółki. W 2016 roku spółka miała dwóch prezesów. Jak pamiętamy, w czerwcu Stanisława Plewakę zastąpiła Maria Kiełbasińska. Pani prezes właśnie otrzymała absolutorium od zgromadzenia wspólników. W swoim wystąpieniu podała dane statystyczne dotyczące liczby pacjentów, personelu, procentowego udziału poszczególnych rodzajów działalności w przychodach itp. W ubiegłym roku przychody spółki wyniosły 21.764.680 zł, a koszty 21.749.441 zł. Oczywiście głównym płatnikiem jest Narodowy Fundusz Zdrowia. Oznacza to, że spółka zanotowała zysk w wysokości 15.749 zł. – Jako szpital powinniśmy prowadzić działalność non profit, ale jako podmiot gospodarczy, spółka prawa handlowego powinniśmy dążyć do zysku. Taki zysk udało nam się wypracować. Pozwoli to nam na dalsze funkcjonowanie. Dla nas, jako pracowników, jest to satysfakcjonujący zysk – mówiła prezes Maria Kiełbasińska.
 

Ocena ryzyka


Pani prezes bardzo wiele uwagi poświęciła sprawom, które na co dzień po prostu przeszkadzają szpitalowi w pracy. Największy problem to ciągle zmieniające się prawo. To coraz większe braki tak zwanego personelu kluczowego, czyli lekarzy, pielęgniarek i położnych. W tej chwili szpital boryka się z brakiem anestozjologa i pediatry. – Dajemy ogłoszenia w prasie regionalnej i krajowej, ale najskuteczniejszy jest tak zwany marketing szeptany – mówiła pani prezes. Radna Hanna Sobiechowska pytała o personel pielęgniarski, którego w skali kraju zaczyna brakować, a wśród pracujących pielęgniarek i położnych dramatycznie wzrasta średnia wieku. – Na dzień dzisiejszy nie mamy z tym problemów. Być może wynika to z tego, że w Więcborku funkcjonowało kiedyś liceum pielęgniarskie. Wiele absolwentek pracuje poza Więcborkiem i teraz tutaj wracają. Średnia wieku naszych pielęgniarek to około 50 lat. Nie wiem, co będzie dalej – odpowiedziała prezes spółki.
Sporym utrapieniem są też ciągłe kontrole, które kończą się zaleceniami, a ich wykonanie związane jest zwykle z kolejnymi wydatkami. W 2016 roku szpital doświadczył pięciu kontroli sanepidu z Bydgoszczy, kontrolę NFZ-u i komisji rewizyjnej, a nawet kontrolę CBA związaną z wdrażaniem projektu „E-usługa, e-organizacja”.
Jest też problem, o którym już pisaliśmy, zwłaszcza w kontekście tomografu komputerowego. Sporą część sprzętu, który w tej chwili pracuje w szpitalu, zakupiono za unijne pieniądze. W związku z tym obowiązuje tak zwana trwałość projektu, czyli przez 5 lat od daty jego rozliczenia nie można na nim prowadzić działalności komercyjnej. To mogłoby być dodatkowe źródło dochodów. Obecnie trwałość dotyczy trzech projektów.


Czy to już koniec?


Mimo że na przestrzeni ostatnich lat w modernizację szpitala wpompowano dziesiątki milionów złotych, to jeszcze nie koniec wydatków. W ramach tak zwanej standaryzacji konieczny jest jeszcze remont i doposażenie oddziałów: wewnętrznego, położniczo-ginekologicznego, pediatrycznego oraz noworodkowego. Szacunkowy koszt zadania to 4,5 mln zł. Połowę tej sumy można uzyskać z Unii Europejskiej. – Marszałek województwa ogłosił konkurs. My jesteśmy do niego przygotowani. Podobno będzie to już ostatnie rozdanie na szpitale powiatowe. W październiku 2019 roku wszystko musi być wykonane – informowała radnych prezes Kiełbasińska.
– Świadomość mieszkańców jest różna. Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że znowu dajemy pieniądze na szpital, a nie na przykład na drogi. Wiem, że będą nas krytykowali. Ze zdrowiem nikt nie wygra. Niestety, musimy dokończyć to, co zaczęliśmy. Moim zdaniem, to był udany rok dla szpitala i dziękuję pani prezes, że przyjęła to wyzwanie – podsumował starosta Jarosław Tadych.


Cel numer jeden – wpaść do sieci


W tym roku głowy zarządu spółki i osób odpowiedzialnych za szpital zaprząta jeszcze jedna ważna sprawa, zdaniem pani prezes, najważniejsza. Od lipca miał się zmienić sposób finansowania szpitali, a jest to związane z tworzeniem tak zwanej sieci szpitali, czyli placówek, które będą miały zapewnione finansowanie w formie ryczałtu, a nie na podstawie kontraktu. – Sieć miała być od lipca, ale będzie od października. Na koniec czerwca w Biuletynie Informacji Publicznej ministra zdrowia ma się pojawić lista szpitali, które wejdą do sieci. Mówi się, że znajdzie się w niej 93 procent obecnie funkcjonujących szpitali. Ryczałt ma być obliczony na podstawie wykonania z 2015 roku. Na razie nic więcej nie wiadomo – mówiła Maria Kiełbasińska.


Budowę wizerunku zaczynamy od siebie


Zdaniem pani prezes, ważne jest również to, jak pacjenci i mieszkańcy postrzegają szpital. W tym celu pacjenci wypełniają specjalne ankiety, przyznając szkolne oceny. – Budowę wizerunku szpitala zaczynamy od siebie, każdego dnia. To po to są organizowane spotkania i odprawy z personelem – mówiła prezes szpitalnej spółki.
W kontekście tej deklaracji radna Wiesława Wołoszyn–Spirka pytała o zdarzenie, które opisywaliśmy kilka tygodni temu w artykule „Tragedia za zamkniętymi drzwiami”. Do samotnej, starszej, chorej na epilepsję mieszkanki Sępólna, karetka pogotowia przyjeżdżała trzy razy i nie stwierdzono u niej żadnego urazu, który kwalifikowałby ją do hospitalizacji. Kobieta cierpiała przez kilka dni. Okazało się, że miała złamaną nogę i konieczny był zabieg chirurgiczny. Dopiero po interwencji pracowników OPS zabrano ją do szpitala, tyle że do Bydgoszczy. Pewnie nic by się dalej w tej sprawie nie działo, gdyby nie to, że tropem naszego artykułu poszła dziennikarka Radia PiK.
– Jedyną wiedzę, jaką posiadałam na ten temat, czerpałam z artykułu prasowego. Ta sprawa nie jest zakończona. Aby ją lepiej zbadać, byłam osobiście u tej pacjentki w domu. Uznałam to za właściwe. Nie pozostawimy tej pani. Wyjaśnianie tej sytuacji będzie trwało tak długo, aż wszystko zostanie wyjaśnione. Posiadam pisemne wyjaśnienia osoby, która realizowała ten wyjazd. Teraz muszę się z nią spotkać osobiście – tłumaczyła prezes Kiełbasińska.
Niestety, tak to już jest w tym powiecie, że najpierw ktoś musi się poskarżyć ,,Wiadomościom Krajeńskim”. Potem sprawa trafia na forum rady powiatu, a następnie zaczyna się wyjaśnianie. Dokładnie rok temu przez kilka miesięcy wałkowano przypadek pana Szulca z Kamienia. Czy w tym powiecie takimi sprawami, które w gruncie rzeczy są błahe, musi zajmować się rada powiatu?

 

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...