Kolejny dyrektor z fuchą na boku
Wydział geodezji, kartografii i nieruchomości to setki, a nawet tysiące decyzji administracyjnych. Zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, organ administracji publicznej załatwia sprawę przez wydanie decyzji. W tym wydziale ilość załatwianych spraw jest ogromna. Co do zasady decyzje podpisują dyrektorzy wydziałów lub inne osoby upoważnione przez starostę. Dyrektor Ewa Zygmunt-Lorbiecka takich decyzji nie podpisuje. Robi to osobiście starosta lub wicestarosta. Czyżby starosta nie miał nic innego do roboty jak składanie podpisów? Ponadto, czy starosta wie, co podpisuje? Czy zna się na skomplikowanych precedurach geodezyjnych? Na pewno się nie zna. Skoro dyrektor Krzysztofek czy dyrektor Bondarczyk podpisują decyzje w imieniu starosty, to dlaczego Ewa Zygmunt-Lorbiecka tego nie robi? Tutaj pojawia się nawet kwiatek wyhodowany przez Henryka Pawlinę i troskliwie pielęgnowany przez Stanisława Drozdowskiego oraz Tomasza Cyganka. Radna Danuta Skrzyńska, obecnie w zarządzie powiatu, zainteresowała się faktem nieskładania oświadczeń majątkowych przez szefową wydziału geodezji. Zgodnie z ustawą o samorządzie powiatowym osoby wydające decyzje administracyjne w imieniu starosty są zobowiązane do złożenia oświadczenia o swoim stanie majątkowym. Sprawdziliśmy, w innych powiatach szefowie tych wydziałów składają i publikują swoje oświadczenia majątkowe. W Sępólnie tak się jednak nie dzieje. Ktoś powie, że skoro Ewa Zygmunt-Lorbiecka nie podpisuje decyzji administracyjnych, to nie musi składać oświadczenia. To prawda, ale tylko częściowa. Obowiązek składania oświadczeń mają również kierownicy jednostek organizacyjnych powiatu, a Ewa Zygmunt-Lorbiecka jest również kierownikiem Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej. O co w tym wszystkim chodzi? Chodzi o to, że pani dyrektor nie chce ujawniać swoich dochodów, ponieważ prowadzi jednocześnie działalność gospodarczą polegającą na usługach geodezyjnych.
Ustawa o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne zabrania prowadzenia takiej działalności m.in. kierownikom jednostek organizacyjnych powiatu i osobom wydającym decyzje administracyjne w imieniu starosty. Tak naprawdę chodzi jednak o dostęp do powiatowego zasobu geodezyjnego.
– Za każdy materiał udostępniony z tego zasobu musimy wnosić opłaty. Starostwo ma obowiązek udostępnić nam te materiały, ale odpłatnie – mówi jeden z geodetów pracujących na terenie powiatu sępoleńskiego.
Miejscowi geodeci dobrze wiedzą, że ich koleżanka po fachu prowadzi także konkurencyjną dla nich działalność na własną rękę. Tymczasem dyrektor wydziału i jednocześnie kierownik Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej ma wszystko pod ręką, w szafie obok biurka. Pytanie, czy płaci za wyciągnięte z tej szafy mapy, używając ich do prywatnej działalności? Jak zwykle w takich przypadkach rodzi się słuszne pytanie, czy urzędnik, a jednocześnie przedsiębiorca, nie wykorzystuje prywatnej roboty w godzinach urzędowania? Tak dzieje w przypadku opisywanego przez nas dyrektora Edwina Eckerta, który kieruje zarządem drogowym i jednocześnie zajmuje się projektowaniem.
Ubiegłoroczna kontrola prowadzona przez Archiwum Państwowe z Bydgoszczy wykazała m.in., że powiatowy ośrodek do tej pory nie wyłączył żadnej dokumentacji ze swojego zasobu. Przekazaniu do archiwum w Bydgoszczy podlega ok. 1,27 mb. fotomapy. Dlaczego trzyma się tę dokumentację na miejscu? Można tylko przypuszczać.
– Sygnalizowałam już ten problem staroście Cygankowi. Obiecywał, że się tym zajmie, ale jakoś nie zdążył. Zresztą to samo dotyczy dyrektora wydziału edukacji, pani Malczewskiej. Ona też nie składa oświadczeń majątkowych. Obecny starosta zastał taki stan i nie można mieć do niego o to pretensji. Można jednak mówić o jakiejś klice, którą trzeba rozbić – mówi radna Danuta Skrzyńska, która również własnymi kanałami stara się o interpretacje prawne tej sytuacji.
– Zleciłem radcy prawnemu wykonanie opinii prawnej na temat tej sytuacji. Jak tylko będzie gotowa, zajmiemy się jej rozwiązaniem – mówi starosta Jarosław Tadych, przyznając, że faktycznie musi podpisywać decyzje administracyjne za swoją podwładną.
Ten stan trwa już 15 lat. Zarząd powiatu sięga do kieszeni dyrektorów swoich jednostek i jednocześnie nie zauważa, jak oni pod osłoną starostwa robią na boku tzw. fuchy i to jeszcze w kolizji z prawem.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.