Ksiądz odsunięty za SMS-y do ministrantów
Ksiądz Marcin był wikariuszem w Sępólnie od trzech lat i jak dotąd cieszył się bardzo dobrą opinią.
– Dekretem biskupa ks. Marcin został odwołany z naszej parafii z dniem 1 kwietnia – taki komunikat przekazał wiernym kilka tygodni temu podczas niedzielnych mszy św. proboszcz Henryk Lesner.
Od kilku tygodni w mieście i w Internecie krążą plotki na temat tajemniczego zniknięcia ks. Marcina. Rzecznik prasowy diecezji bydgoskiej ks. Sylwester Warzyński wydał w poniedziałek krótki komunikat, w którym informuje, że w sprawie wikariusza wszczęte zostało dochodzenie kanoniczne, a sprawa dotyczy SMS-ów wysyłanych do osób nieletnich.
Według naszych ustaleń SMS-y, których treść można uznać za niedwuznaczną, były wysyłane do ministrantów. Było ich minimum trzech. Najprawdopodobniej biskupa powiadomili rodzice, a są to rodzice o bardzo znanych nazwiskach.
Rzecznik diecezji twierdzi, że sprawa nie została zgłoszona do prokuratury.
– Nie otrzymaliśmy takiego zgłoszenia – mówi mł. asp. Małgorzata Warsińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie.
Tymczasem nasi informatorzy, zbliżeni do sępoleńskiej komendy, twierdzą, że w mieszkaniu wikariusza przeprowadzono przeszukanie i zabezpieczono elektroniczne nośniki informacji. Kiedy ponownie zapytaliśmy o tę sprawę panią aspirant, to usłyszeliśmy odpowiedź: – Nie udzielamy na ten temat żadnych informacji.
Aby policja podjęła swoje czynności, nie jest wymagane oficjalne zgłoszenie. Mundurowi mogą powziąć informację z innego źródła i sami wszcząć postępowanie. Być może tak było w tym przypadku.
Okazuje się, że wikariusz nie kontaktował się z ministrantami wyłącznie za pomocą SMS-ów. Korespondował z nimi również na czatach przy pomocy jednego z komunikatorów. Mamy treść takiej rozmowy. Można ją skwitować tylko jednym słowem: obrzydlistwo. Jest ona również w posiadaniu sępoleńskiej policji. Niestety, okazuje się, że dzieci dały się wciągnąć w tę żenującą korespondencję.
Oczywiście, istnieje taka możliwość, że ktoś włamał się na konto księdza i, mówiąc dosadnie, podkłada mu świnię. Dla śledczych ustalenie, czy są to oryginalne wpisy duchownego czy krecia robota, nie powinno być problemem.
Ks. Marcin został zwolniony przez biskupa ze swoich obowiązków i - jak udało się nam ustalić - aktualnie przebywa w swoim rodzinnym Szubinie.
W języku prokuratorów mówi się, że sprawa ma charakter rozwojowy. Wszystko to dzieje się w czasie ogólnonarodowej, a nawet światowej dyskusji na temat pedofilii wśród duchownych. Strona kościelna deklaruje pełną transparentność w ujawnianiu tego typu przypadków. Tutaj mamy do czynienia z SMS-ami, które mogą być sygnałem, że dzieje się coś złego. W interesie Kościoła jest jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.