Sesja rady powiatu

Nic się nie dzieje (na budowie szpitala)

Robert Lida, 09 marzec 2012, 22:25
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Powiatowi radni są zaniepokojeni brakiem postępów na budowie nowego skrzydła szpitala powiatowego. Zdaniem Tomasza Bondarczyka, którego starosta powołał na inspektora nadzoru właścicielskiego tej budowy, opóźnienia w stosunku do harmonogramu prac wynoszą najwyżej 2-3 tygodnie, a cała inwestycja nie jest zagrożona.
Nic się nie dzieje (na budowie szpitala)

Franciszek Klóska: czy i jak wysoką premię przewidziano dla menadżera szpitala za zakończenie jego budowy? Fot. Robert Lida

Plac budowy firmie Budpol przekazano we wrześniu i od tej pory nowy budynek nie wyłonił się jeszcze nawet ponad powierzchnię ziemi. Ogrodzono teren budowy, wykonano prace rozbiórkowe, wykopano wielki dół w ziemi i ustawiono dźwig wieżowy. Jak na pół roku to raczej niewiele. Zwłaszcza że prace budowlane miały być zakończone w październiku, a uzyskanie wszelkich pozwoleń i zgody na użytkowanie w grudniu tego roku.
– Wykonano jeszcze izolację poziomą fundamentów i podpiwniczenia oraz wykonano chudy beton. Otrzymałem informację od kierownika budowy, że za chwilę pojawią się na miejscu nowe siły w liczbie kilkudziesięciu pracowników. Rzeczywiście, tyle miesięcy na wyjście z ziemi to dużo, ale, moim zdaniem, zagrożenia terminu nie ma. My możemy wykonawcę tylko motywować – wyjaśniał w środę radnym Tomasz Bondarczyk.
– Czy na budowie zatrudniono też lokalne firmy? – pytał jede z radnych.
– Praktycznie na budowie z Budpolu jest tylko kierownik, reszta to podwykonawcy. Lokalne firmy z jakichś przyczyn, niestety, nie chcą tam pracować – mówił Tomasz Bondarczyk.
– Stawki, które nam proponowano, są nie do przyjęcia – to głos właściciela jednej z miejscowych firm.
Już na wstępie na budowie pojawiły się problemy z wodą. Okazało się, że piwnica nowego skrzydła znajdować się będzie metr poniżej lustra wody pobliskiego jeziora. Ponadto po wykonaniu wykopu na jaw wyszło słabe fundamentowanie istniejącego budynku głównego szpitala. Te problemy pokonano, ale są dodatkowe koszty dla wykonawcy. Być może będzie chciał je sobie „odbić” w innych miejscach.
– Czy i jak wysoką premię przewidziano dla menadżera szpitala za zakończenie jego budowy? – pytał zupełnie poważnie przewodniczący komisji rewizyjnej Franciszek Klóska.
– Nie, taka premia nie jest przewidziana. Natomiast z wykonawcą jesteśmy związani kontraktem, który mówi o określonych kwotach. O premiach tam nie ma mowy. Chcę też powiedzieć, że dyrektor Bondarczyk składa mi co dwa tygodnie pisemny raport o sytuacji na budowie. Wszystko mamy pod kontrolą – mówi starosta Tomasz Cyganek.

Nic się nie dzieje  (w walce z bezrobociem)

Radni wysłuchali informacji Artura Żychskiego, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Sępólnie, dotyczącej aktywizacji osób bezrobotnych w 2011 roku. Taka informacja jest przedstawiana raz w roku i można ją skwitować jednym słowem: „nuda”. Urzędnicy PUP kochają różnego rodzaju statystyki i dlatego męczy się radnych liczbami, tabelkami i rozmaitymi porównaniami. Co z tego wynika? Nic. Podstawowe informacje dotyczące ubiegłego roku to: stopa bezrobocia w grudniu 25,8 procenta
i liczba bezrobotnych 3.603. Żadnych odstępstw od lat poprzednich, a nawet gorzej niż w roku 2007 czy 2008. Warto zwrócić uwagę na stały przyrost liczby osób bez pracy posiadających wykształcenie wyższe. W roku 2007 zarejestrowano 78 takich osób, w 2009 115, a w ubiegłym już 180. Dyskusja o bezrobociu w gronie radnych jest bez sensu. Rada powiatu w tej materii nic nie może, nie ma takich kompetencji, dlatego obok takiej dyskusji można przejść obojętnie. Spodobał nam się za to głos (a właściwie szept) radnego Franciszka Klóski:
– W 2010 roku na roboty publiczne wydano 2.700.000 złotych, a na prace interwencyjne 264.000. Z robót publicznych korzystają wyłącznie gminy, zatrudniają np. do sprzątania śniegu. Ile z tych osób ma później pracę? Natomiast firmy, które faktycznie mogłyby stworzyć miejsca pracy, nie mogą korzystać ze środków na prace interwencyjne. To nie jest walka z bezrobociem tylko dotowanie samorządowców – powiedział.

Znikające szkoły

Rada podjęła aż 21 uchwał (to chyba rekord) dotyczących zamiaru likwidacji bądź przekształcenia niektórych szkół.
– Ma to związek ze zmianami w ustawie o systemie oświaty, które jednoznacznie mówią, że nauka w zasadniczej szkole zawodowej oraz liceum ogólnokształcącym trwa trzy lata, w technikum cztery lata, a w szkole policealnej dwa i pół roku. Likwidujemy szkoły bez naboru, które istnieją, a nie mają uczniów. Nie mówi się o likwidacji wprost, tylko o zamiarze likwidacji, ponieważ taką decyzję kuratorium musi zaopiniować z 6-miesięcznym wyprzedzeniem. Przy okazji porządkujemy naszą sieć szkół. W niektórych szkołach zmieniamy nazwy ze względu na nową klasyfikację zawodów wynikającą z rozporządzenia ministra. Uczniom likwidowanych szkół, jeśli tacy są, musimy zapewnić dokończenie nauki – wyjaśnia dyrektor wydziału edukacji starostwa powiatowego Gabriela Malczewska.
Zniknie na przykład uzupełniające liceum ogólnokształcące dla dorosłych na podbudowie zasadniczej szkoły zawodowej przy więcborskim „Ekonomiku” kształcące w cyklu 2-letnim czy liceum profilowane. Podobny los spotka liceum profilowane przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Sępólnie. Ten rodzaj szkół okazał się największym niewypałem ostatniej reformy szkolnictwa ponadgimnazjalnego. Szkoły te umarły śmiercią naturalną.

Pałac dla „hrabiego”

Rada powiatu jednogłośnie wyraziła zgodę na wydzierżawienie Zespołu Pałacowo-Parkowego w Sypniewie spółce Adamscy na kolejne 15 lat. W uzasadnieniu dla uchwały podkreślono, że dotychczasowy dzierżawca doskonale wywiązał się ze swoich obowiązków i należycie dbał o zabytkowy obiekt.
– Czy jest już projekt uchwały, czy znana jest kwota czynszu i czy ustalono warunki inwestowania w pałac? – pytał radny Andrzej Chatłas.
– Jest wstępny projekt. Mam go przed sobą. Odpowiedni paragraf reguluje sprawy związane z inwestycjami, a czynsz dzierżawny ustaliliśmy na poziomie 6 tysięcy złotych netto – wyjaśnia starosta Tomasz Cyganek.
Padło też pytanie o pałacową kotłownię, która mieści się w piwnicy sąsiedniego budynku mieszkalnego. Swego czasu była ona powodem konfliktów z mieszkańcami, którzy obecnie chcą wykupić swoje mieszkania.
– Kotłownia funkcjonuje dobrze. Najistotniejsze jest teraz odwodnienie pałacu, potem elewacja, a potem może ogrzewanie – mówił starosta.
Głos zabrał również obecny na sali Romuald Adamski:
– Wydawało się, że 10 lat to dużo, a minęło bardzo szybko. Dziękuję za dotychczasową współpracę. To dla mnie bardzo ważny dzień. Dzięki tej uchwale dokończę to, co rozpocząłem. To prawda, że kotłownia była kością niezgody, ale teraz wszystko układa się pozytywnie. Priorytetem jest teraz odwodnienie. Woda, która napływa ze stawu, dosłownie uderza w szczyt pałacu. Są postępujące pęknięcia i niezbędne jest klamrowanie. Później można wykonać elewację. Na tę inwestycję mamy projekt z 2009 roku – powiedział.
 

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...