Powiat
Policjanci z ,,Archiwum X” ustalili zabójcę Doroty Kienast
Robert Lida, 17 czerwiec 2021, 09:58
Średnia:
0.0
(0 głosów)
Policjanci z tak zwanego ,,Archiwum X” Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy wznowili śledztwo dotyczące morderstwa Doroty Kienast, mieszkanki Zboża, do którego doszło 13 czerwca 1999 roku. Okazało się, że sprawcą zabójstwa był ówczesny mieszkaniec Sępólna, którego wytypowali policjanci. Niestety, brak jednoznacznych dowodów nie pozwolił na przedstawienie konkretnej osobie zarzutu zabójstwa i skierowania do sądu aktu oskarżenia. W tej chwili sprawcę udało się ustalić dzięki nowoczesnej technice.
Zbrodnia doskonała?
To była zbrodnia, która poruszyła lokalną społeczność. Dorota Kienast, 20 -letnia mieszkanka Zboża, pracowała w barze Danka nad jeziorem Mochel. Do pracy dojeżdżała po prostu rowerem. Tak było również feralnej nocy. W dniu 13 czerwca do Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie zgłosił się ojciec młodej kobiety i zawiadomił, że jego córka po zakończeniu pracy nie wróciła do domu. Następnego dnia w rowie przy drodze krajowej 25 na terenie Płocicza (dokładnie na 86 kilometrze 600 metrach tej drogi) ujawniono zwłoki zaginionej. W odległości około 200 metrów od tego miejsca znaleziono oparty o drzewo rower, którym poruszała się ofiara. Przy czym nie był to jej rower. Był to rower, który pożyczył jej mieszkaniec Kamienia. Rower Doroty był zepsuty i nie nadawał się do jazdy. Początkowo twierdzono, że Dorota została potrącona przez samochód. Świadczyć o tym miały pozostałości czerwonego lakieru samochodowego na miejscu zdarzenia. Jednak przeprowadzone w zakładzie medycyny sądowej oględziny ciała wykazały, że przyczyną śmierci było uduszenie. Na ciele i odzieży Doroty nie ujawniono żadnych śladów pozostawionych przez sprawcę.
Młoda kobieta nie była zgwałcona. Również wyskrobiny pobrane spod paznokci ofiary nie nadawały się do badań identyfikacyjnych.
Byli naprawdę blisko
Śledztwo w tej sprawie przeniesiono z Prokuratury Rejonowej w Chojnicach do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Do pracy przy tej sprawie oddelegowano z Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie detektywa wydziału kryminalnego Jerzego Nowińskiego oraz funkcjonariusza Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy Andrzeja Wróblewskiego. Żmudna praca operacyjna i dowodowa doprowadziła do wytypowania potencjalnego sprawcy. Był to Alojzy P., mieszkaniec Sępólna, który feralnego dnia był na dyskotece nad jeziorem Mochel. Wówczas miał on nieco ponad 30 lat i pracował w sępoleńskim ZGK.
– Alojzy P. był nam znany z incydentów dotyczących podglądania młodych kobiet. Było ich co najmniej kilka. Podglądał również własne dzieci. Jak ustaliliśmy mężczyzna na dyskotece był ubrany w zieloną marynarkę i jasne spodnie. Kiedy wykonywaliśmy przeszukanie miejsca jego pracy, to znaleźliśmy tam właśnie taką odzież, ale wypraną w jakichś silnych środkach chemicznych. Dlatego jako materiał dowodowy była ona dla nas bezużyteczna. Wszystkie ślady biologiczne zostały zniszczone. Zatrzymywaliśmy go dwukrotnie na 48 godzin. Był badany na wariografie. Byliśmy przekonani, że to on, ale dla sądu i prokuratury liczą się tylko twarde dowody – wspomina Jerzy Nowiński, z którym dokładnie po 22 latach powróciliśmy na miejsce zbrodni.
Policjanci przeprowadzili z podejrzanym tak zwany eksperyment procesowy. Przeszli z nim krok po kroku całą trasę z Kamienia do Sępólna. Okazało się, że w tej trasie pojawiła się 7-minutowa dziura. To w tym czasie została napadnięta i uduszona Dorota. Ktoś spyta: dlaczego ją udusił? Dlaczego jej nie zgwałcił? Prawdopodobnie taki był jego zamiar, ale został spłoszony. Dorotę jadącą na rowerze minął patrol policji z posterunku w Kamieniu. Sprawca musiał go widzieć i wtedy spanikował. Patrol pojechał do Płocicza. Tam objechał wieś dookoła i wrócił do Kamienia. Doroty na drodze już nie było. Morderca wziął jej rower, cofnął się w stronę pobliskiego lasku i tam go porzucił. Najprawdopodobniej uciekł drogą, która przez ten lasek biegnie.
Mimo wielomiesięcznej pracy policjantów postanowieniem z 19 kwietnia 2000 roku śledztwo w sprawie zabójstwa Doroty umorzono wobec niewykrycia sprawcy.
– Sprawa była bardzo medialna. Dużo się o niej pisało i mówiło. Wydaje mi się, że to też mogło zaszkodzić śledztwu – mówi Jerzy Nowiński.
Sprawa trafiła również do telewizyjnego programu ,,997” prowadzonego przez Michała Fajbusiewicza. Niestety, apel skierowany do społeczeństwa o pomoc w rozwiązaniu tej zagadki nie przyniósł żadnego efektu. Alojzy P. z dnia na dzień zwolnił się z pracy i wyjechał z Sępólna. Namierzono go później gdzieś w okolicach Szczecina bądź Świnoujścia.
Pomogła technika
,,Po niemal 22 latach do sprawy wrócili prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy i policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Ponownie przeanalizowali akta śledztwa, zwracając szczególną uwagę na osobę Alojzego P., tj. mężczyzny, który był widziany krytycznej nocy na zabawie nad jeziorem Mochel. W sprawie pojawił się także świadek, którego zeznania rzuciły nowe światło na przebieg zdarzeń, który doprowadził do śmierci dziewczyny. Zabezpieczone jeszcze w 1999 roku dowody i ślady poddano ponownej analizie z zastosowaniem nowoczesnych technologii. Rozwój nauk sądowych, w tym genetyki sądowej pozwolił jeszcze raz poddać badaniu wyskrobiny spod paznokci pokrzywdzonej. Podczas ponownych, przeprowadzonych kilkakrotnie badań biegłym udało się ujawnić materiał genetyczny, zaś jego profil okazał się zgodny z profilem Alojzego P. Przeprowadzone czynności dowodowe doprowadziły do potwierdzenia, że sprawcą zabójstwa Doroty był wytypowany przez policjantów Alojzy P. Jednakże z uwagi na śmierć mężczyzny w grudniu 2020 roku niemożliwe stało się przedstawienie mu zarzutu pozbawienia życia dziewczyny i w konsekwencji postawienie go w stan oskarżenia. Śledztwo w sprawie zabójstwa Doroty K. umorzono wobec ustalenia, że sprawca zbrodni zmarł” - taki komunikat ukazał się w piątek na stronie Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Zatem zagadka śmierci Doroty została rozwiązana. Pozostał jednak niedosyt, że sprawiedliwości nie stanie się zadość i sprawca nie zostanie osądzony i ukarany.
Ciągle miałem to w głowie
Kiedy Jerzy Nowiński odchodził na emeryturę ze stanowiska kierownika Posterunku Policji w Sośnie, powiedział, że czuje się policjantem spełnionym, ale fakt, że morderca Doroty Kienast pozostaje wolny, pozostanie z nim na zawsze. Dzisiaj detektyw Nowiński może poczuć satysfakcję.
– W styczniu tego roku funkcjonariusze komendy wojewódzkiej poprosili mnie o pomoc i konsultację w ponownej próbie rozwikłania tej sprawy. 22 lata temu byliśmy przekonani, że zrobiliśmy w tej sprawie wszystko, co było możliwe, a sprawcą jest Alojzy P. Jednak wtedy nie było takiej techniki, jak dzisiaj. Tę sprawę miałem ciągle z tyłu głowy. Starałem się nie podchodzić do pracy w sposób emocjonalny, ale ta sprawa ciągle nie dawała mi spokoju. Było mi żal tej rodziny. Naprawdę cieszę się z rozwiązania tej sprawy. Jednocześnie mam pewną satysfakcję w wykonanej wtedy pracy – mówi Jerzy Nowiński.
Nie ma zbrodni doskonałej. Co jakiś czas do mediów trafia informacja kolejnym sukcesie ,,Archiwum X”. Nowoczesna technika przychodzi dziś z pomocą w wykrywaniu sprawców morderstw sprzed wielu lat.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Zaloguj się
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...