Rolnicy wypowiedzieli wojnę firmom ubezpieczeniowym
Nawałnica, która dwa lata temu przeszła nad powiatem sępoleńskim i powiatami ościennymi zniszczyła dorobek całego życia wielu mieszkańców. Niektóre budynki praktycznie przestały istnieć. Po huraganie rozpoczęło się wielkie sprzątanie i mozolna odbudowa. Poszkodowani ponieśli ogromne koszty związane z otworzeniem tego, co zostało zniszczone. Rzeczoznawcy i firmy ubezpieczeniowe miały pełne ręce roboty. Wielu rolników jest niezadowolonych z wysokości odszkodowania, jakie otrzymali. Nakłady związane z odbudową wielokrotnie były znacznie wyższe niż kwota wypłacona przez ubezpieczyciela. Doświadczył tego pan Dominik, rolnik z gminy Sośno. – Nawałnica doprowadziła do uszkodzenia wszystkich moich budynków. Ucierpiał budynek mieszkalny, garaż, stodoła, obora i chlewnia. Przez półtora roku dzięki pomocy rodziny i sąsiadów wszystko udało się odbudować – mówił w sądzie poszkodowany rolnik. Pan Dominik ubezpieczył swoje zabudowania na 400 tys. zł. Od firmy ubezpieczeniowej otrzymał 153 tys. zł odszkodowania. Na odbudowę i remont zniszczonych budynków do tej pory wydał 355 tys. zł. Wszystko ma skrupulatnie udokumentowane. Po dwóch latach od nawałnicy postanowił pozwać firmę ubezpieczeniową i zażądać wyższego odszkodowania. W Sądzie Rejonowym w Tucholi właśnie rozpoczał się proces w tej sprawie. – Minęły dwa lata od nawałnicy z 11 sierpnia 2017 roku. Szkody na wszystkich budynkach, które były objęte ubezpieczeniem obowiązkowym, nie zostały rozliczone po dziś dzień. Większość tych ludzi, którzy ponieśli szkodę, występuje do sądu. Jak widać, trwa to bardzo długo. Cały czas jest kłopot z biegłymi od szacowania. Ubezpieczyciele nie mają stosownych sił do szacowania szkód, a te szacunki, które robią, nijak się mają do rzeczywistych kosztów naprawy tych budynków. W międzyczasie wzrosły ceny materiałów budowlanych, wzrosły ceny roboczogodziny nie tylko z powodu nawałnicy, ale generalnie. Ubezpieczyciele nie chcą tego brać pod uwagę przy wypłacie odszkodowań. Jest bardzo wielki problem z biegłymi, którzy mają bardzo odległe terminy wykonywania opinii, no i ci ludzie, którzy nie mają środków własnych, żyją w stanie tymczasowym – mówi mecenas Marek Sosnowski, reprezentujący liczną grupę poszkodowanych rolników. Pan Dominik w walce z firmą ubezpieczeniową nie jest osamotniony. Okazuje się, że takich jak on jest znacznie więcej. – W sądach toczy się bardzo dużo tego typu spraw, przy czym większość poszkodowanych rolników reprezentują firmy odszkodowawcze. Mówimy o rolnikach, którzy gorliwie płacili składki ubezpieczeniowe. Najczęściej było tak, że ubezpieczenie np. było na milion złotych, a w momencie zdarzenia przedstawiciele firmy ubezpieczeniowej twierdzą, że od tego miliona należy odjąć amorytyzację. Efekt jest taki, że rzeczywista wartość to nie był milion, tylko pół miliona. Posiadaczom budynków nikt tego nie wyjaśnia, nie przyjeżdzają na szacowanie budynków w dniu podpisania umowy ubezpieczeniowej i efekt jest taki, że bardzo duża część kwot wypłaconych przez ubezpieczyciela nijak się ma do wartości ubezpieczenia. Powinno być jasno powiedziane, że jeżeli ubezpieczam coś na 100 tys. zł, to w momencie szkody całkowitej otrzymuję 100 tys. zł. Natomiast oni robią tak, że ubezpieczasz coś na 100 tys. zł ,ale odszkodowanie, jakie otrzymasz to 100 tys. zł minus koszty amoryzacji liczone od początku istnienia tego budynku, a nie od dnia zawarcia umowy ubezpieczeniowej – dodaje mecenas, który jednocześnie zachęca do walki z firmami ubezpieczeniowymi.
– W sądach zapadają pierwsze wyroki korzystne dla rolników, dlatego należy zwrócić uwagę poszkodowanych na to, że powinni pilnować swoich interesów. Trzeba dochodzić swoich praw, ponieważ firmy ubezpieczeniowe zdzierają z obywatelli składki, a w razie wypłaty odszkodowania są problemy – mówi mecenas.
Procesom toczącym się w Sądzie Rejonowym w Tucholi z udziałem mieszkańców powiatu sępoleńskiego i nie tylko będziemy się bacznie przyglądać. Do tematu wrócimy.
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.