Powiat
Samochód za mniej niż 100 tysięcy jest niebezpieczny
Robert Lida, 04 lipiec 2024, 11:58
Średnia:
0.0
(0 głosów)
W uchwale rady powiatu dotyczącej zmian budżetowych po stronie wydatków zapisano 170.000 zł na zakup nowego samochodu dla Powiatowego Urzędu Pracy w Sępólnie. Dyrektor tegoż urzędu wysnuł teorię, że tańszy samochód jest po prostu niebezpieczny dla podróżujących. Jakby tego było mało, źródłem pieniędzy na ten kosztowny zakup ma być zwiększony deficyt budżetowy. Opozycja, która w piątek miała na sali większość, próbowała tę kwotę obniżyć, ale niestety się poddała. Piątkowa sesja rady powiatu przejdzie do historii jako wyjątkowo żenujące widowisko. Radny Paweł Toczko porównał je do walki plemion Hutu i Tutsi.
Walka dwóch plemion
Podpisy na liście obecności radnych podczas piątkowej sesji potwierdziły, że powodem zwołania nadzwyczajnej sesji, podczas której podwyższono wynagrodzenie starosty, była planowana nieobecność radnego Aleksandra Atamańskiego. Radny z Kamienia planował wyjazd do sanatorium i w związku z tym nie mógł brać udziału w sesji, której termin wyznaczał przyjęty wcześniej plan pracy rady, czyli w dniu 28 czerwca. Dodatkowo w piątkowej sesji nie brał udziału radny - wicestarosta Andrzej Marach, który przebywa na zwolnieniu lekarskim. W tej sytuacji opozycja miała tego dnia przewagę jednego głosu. Już na początku radni tego obozu, zadając trudne pytania, podnieśli poziom irytacji starosty i przewodniczącego rady. Radny Tomasz Fifielski pytał o zakup 140 sztuk kwiatów za 980 złotych, które według opisu faktury zostały rozdane paniom podczas powiatowego Dnia Kobiet. Radny pytał gdzie i kiedy odbywała się taka impreza i ile pań z poszczególnych gmin brało w niej udział. Radny z Więcborka pytał również o zakup 250 ryz papieru do drukarek w cenie 21,40 zł za sztukę. Zdaniem radnego przy takich zakupach należałoby korzystać z procedury zapytania o cenę, ponieważ jego zdaniem ryzę papieru można kupić średnio za 15,50 zł. Siedząca obok radna Iwona Sikorska pytała o udział starosty w głosowaniu dotyczącym jego wynagrodzenia. Przewodnicząca komisji rewizyjnej stoi na stanowisku, że doszło tutaj do złamania ustawowego nakazu wyłączenia radnego z głosowania we własnej sprawie. Spodziewamy się, że radca prawny starostwa przygotuje w tej sprawie opinię na korzyść jego chlebodawcy. Uważamy, że należałoby o tej sprawie powiadomić służby prawne wojewody, które kontrolują uchwały każdego samorządu. Radna Sikorska pytała również o to, dlaczego zarząd powiatu powierzył pełnienie obowiązków dyrektorów trzech szkół prowadzonych przez powiat, a nie wyłonił ich w drodze konkursów.
– Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie mówi, że w takich przypadakjch zasadą jest konkurs, a powierzenie funkcji dyrektora jest wyjątkiem. Jeszcze w poprzedniej kadencji radna Katarzyna Kolasa sygnalizowała, że trzeba przygotować konkursy. Decyzja zarządu jest dla mnie niezrozumiała. Mam wrażenie, że chodziło tutaj o wyeliminowanie z konkursów potencjalnych kandydatów – mówiła radna Sikorska.
W odpowiedzi na to pytanie starosta Tadych odczytał pismo Kujawsko-Pomorskiego Kuratora Oświaty, który rzekomo zgodził się na takie nagięcie ustawy oświatowej.
W związku z podziałem mandatów w radzie powiatu w stosunku 8:7 na korzyść obozu starosty od początku kadencji w dochodzi do ogromnych tarć. Granica jest cienka i nawet nieobecność jednego radnego przewraca do góry nogami układ sił. Niestety „grupa trzymająca władzę” każdą interpelację, zapytanie czy wniosek zgłaszane z przeciwnej strony traktuje jako atak. Uważamy, że sprawy zgłoszone przez opozycję na ostatniej sesji są niezwykle istotne i wymagają wyjaśnienia. Radny ma prawo pytać, czy to się komuś podoba czy nie. Sikorska czy Fifielski chociaż pytają w przeciwieństwie do radnych z drugiej strony barykady, którzy ciągle milczą. Uaktywniają się tylko wtedy, gdy trzeba stanąć w obronie swoich.
– Mam wrażenie, że są tu dwa plemiona Hutu i Tutsi i nawzajem się zwalczamy – podsumował to,co dzieje się w radzie powiatu, radny Paweł Toczko.
Depresja porodowa
W dalszej części obrad radni zapoznali się ze sprawozdaniem z działalności Szpitala Powiatowego w Więcborku oraz prowadzącej go spółki Novum-Med. Przedstawiła je prezes szpitalnej spółki Bożena Pieczka. W tej roli pani prezes wystąpiła po raz pierwszy, ponieważ na to stanowisko została powołana z dniem 1 października 2023 r. Zatem sprawozdanie obejmowało okres, kiedy powiatową spółką i szpitalem kierowały dwie prezeski: Maria Kiełbasińska i Bożena Pieczka. Okazuje się, że właśnie ubiegły rok był dla spółki Novum-Med rekordowy pod względem osiągniętego zysku, który zamknął się kwotą 2.293.734 zł netto. W tym miejscu zwykły pacjent powie: – Jak to, przecież szpital nie jest po to, aby zarabiać, aby osiągać nie wiadomo jakie zysk.
Faktycznie, wydawałoby się, że tego typu placówka na koniec roku powinna wyjść na zero. Rzeczywistość jest jednak nieco inna. Szpital w Więcborku, tak jak setki innych w Polsce, jest prowadzony przez spółkę, która działa w oparciu o Kodeks spółek handlowych. Tenże kodeks mówi, że głównym celem spółki jest zarabianie pieniędzy i osiąganie zysku. Prezes czy zarząd jest z tego rozliczany. Walne zgromadzenie udziałowców spółki, którym jest zarząd spółki, podjęło uchwałę o przeznaczeniu wypracowanego zysku na inwestycje lat przyszłych oraz inne wydatki związane z funkcjonowaniem spółki. Swój udział w wypracowanym zysku miała działająca w Sępólnie spółka zależna, która w postaci dywidendy odprowadziła do kasy Novum-Med 240.852 zł.
W swoim wystąpieniu pani prezes wymieniła również inwestycje i zakupy, jakie udało się w ubiegłym roku zrealizować. Na przykład na zakupy środków trwałych, czyli głównie nowego sprzętu, wydano 1,5 mln zł. – Nałożone na nas przepisy powodują, że wymagane są kolejne inwestycje. W tej chwili ich szacunkowa wartość to około 5 milionów złotych. Myślimy też o zakupie rezonansu magnetycznego. Są to jednak ogromne pieniądze. Może środki z KPO na to pozwolą – mówiła Bożena Pieczka.
Radny Paweł Toczko pytał o wiek zatrudnionego w szpitalu personelu średniego.
– Średnia wieku pielęgniarek i położnych dobiega 60 lat. Część z nich funkcjonuje, będąc już na emeryturze – odpowiedziała prezes szpitalnej spółki.
Radny Tomasz Fifielski przywołał temat oddziału gienekologiczno-położniczego, który poruszono dzień wcześniej na posiedzeniu komisji budżetu i finansów. Chodzi o dramatyczny spadek liczby urodzeń. W ubiegłym roku w więcborskim szpitalu urodziło się 276 dzieci. W pierwszej połowie tego roku już tylko około 100, a w samym czerwcu 9.
– Rzeczywiście, tak jak inne placówki, mamy do czynienia z depresją porodową. W ubiegłym roku urodziło się u nas 276 dzieci i w porównaniu do 2022 roku jest to 72 procent. W ubiegłym roku na położnictwie i ginekologii mieliśmy 1,7 mln zł straty. Kobiety w ciąży najczęściej korzystają z prywatnych gabinetów i do porodu podążają za lekarzem, który je prowadzi – mówiła pani prezes.
– To, że spółka osiągnęła taki zysk, nie znaczy, że w szpitalu jest dobrze – podsumował dyskusję starosta Jarosław Tadych. Wydaje się, że te słowa najlepiej oddają sytuację w więcborskiej lecznicy.
Do 120 tysięcy nie kupimy nic ciekawego
Prawdziwa walka plemion rozgorzała podczas procedowania ostatniej uchwały, która znalazła się w porządku obrad. Chodzi o uchwałę w sprawie zmian w budżecie powiatu na 2024 rok. Wśród licznych zmian po stronie wydatków zapisano 170 tys. zł z przeznaczeniem na zakup nowego samochodu dla powiatowego urzędu pracy. Informowaliśmy kilka tygodni temu, że służbowa zafira PUP-u brała udział w wypadku drogowym na trasie Tuchola - Świecie. Samochodem razem z kierowcą podróżował starosta Jarosław Tadych, który wybierał się na Konwent Starostów Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Po wypadku auto nie nadaje się do dalszej eksploatacji. Wyceniono je na 3,8 tys zł. Natomiast odszkodowanie z OC sprawcy jego ubezpieczyciel wyliczył na 12 tys. zł. Za te pieniądze można kupić eleganckie tico w gazie, ale powiatowi decydenci postanowili pójść na całość i kupić limuzynę. Zakup limuzyny miałby się odbyć kosztem zwiększenia deficytu budżetu powiatu.
Po przedstawieniu zmian przez skarbnik powiatu Małgorzatę Masiłkin o głos poprosił radny Andrzej Chatłas.
– Grupa radnych proponuje poprawkę do tej uchwały. Polega ona na zmniejszeniu kwoty 170 tys. złotych o 70 tys. złotych i przeznaczyć je na zmniejszenie deficytu budżetowego w części dotyczącej emisji papierów wartościowych – mówił radny opozycji.
– Uznaliśmy, że nie będziemy kupować samochodów używanych, tylko nowy, który będzie miał 4-5 lat gwarancji. Samochody w cenie 100.000 nie mają takiej gwarancji. To byłyby dodatkowe koszty. Zafirę mieliśmy od nowego i w każdej chwili wiedzieliśmy, co się z nią dzieje. Gdyby to miał być samochód używany, to nie wiemy co kupimy. Za niewiele większą kwotę możemy kupić samochód z kilkuletnią gwarancją – argumentował Artur Żychski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Sępólnie.
– Szkoda, że ten wniosek nie padł wczoraj na komisji. Jestem trochę zdziwiony. Nie stać nas na kupowanie byle czego. Pan przewodniczący komisji budżetowej wczoraj gonił, gonił, a dzisiaj robi popisówkę – wtrącił się do dyskusji starosta Jarosław Tadych.
Rzeczywiście, w czwartek odbyło się posiedzenie komisji budżetu i finansów, której przewodniczącym jest radny Tomasz Fifielski i omawiano na niej kontrowersyjny projekt uchwały. Nikt wówczas nie protestował.
– Pani skarbnik przedstawiła 30 zmian. Za dwie godziny było posiedzenie komisji rewizyjnej i faktycznie wszyscy się spieszyliśmy. Nie stać nas na taki zakup. Za 100 tys. zł można kupić dobry samochód i pan starosta dojedzie nim na związek powiatów w Krynicy i Zakopanem – mówił radny Fifielski, wbijając szpilkę staroście.
– Po co to jest? Bawimy się na tej sesji? – pytał starosta Tadych.
– Ja na samochodach się nie znam. Czasem mam wrażenie, że żyję w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Jest poprawka, to ją głosujmy – dodała radna Danuta Zalewska.
– Jeśli po przetargu okaże się, że to za mało, to wtedy zwiększymy finansowanie – mówił radny Chatłas i zaproponował aby na samochód przeznaczyć 120 tys. zł, a 50 tys. zł na zmniejszenie deficytu.
– Za 120.000 nie kupimy nic ciekawego. Mam tutaj przy sobie różne oferty i to nie wystarczy. Chodzi o to aby samochód był bezpieczny – szedł w zaparte dyrektor Żychski.
– Proszę nie mówić, że nie ma aut do 120 tys. złotych, bo się pan pogrąża – kontynuował dyskusję radny Fifielski.
– Mam wrażenie, że ten samochód jest już wybrany. Po tych wypowiedziach wnioskuję, że jak ten samochód będzie tańszy, to zaraz wyleci w powietrze. Nie byłoby tej dyskusji, gdyby nie brak dwójki radnych – podsumował radny Paweł Toczko.
Zadziwiający jest upór, z jakim dyrektor Żychski forsował kwotę przynajmniej 140 tys. zł. W pewnym momencie stwierdził, że mniejsza kwota będzie oznaczała brak woli zakupu.
Ostatecznie stosunkiem głosów 7:6 przegłosowano poprawkę zgłoszoną przez radnego Chatłasa, czyli 120 tys. na samochód i 50 tys. na zmniejszenie deficytu.
Po tym głosowaniu pani skarbnik stwierdziła, że musi zmienić projekt uchwały i potrzebuje na to minimum 3 godzin. Padła również propozycja przerwania obrad i kontynuowania ich we wtorek. Wtedy głos zabrał starosta i stwierdził, że w tej samej uchwale zapisano również 280.000 zł zwiększenia finansowania budowy boiska wielofunkcyjnego przy powiatowych szkołach w Więcborku. Jego zdaniem w tym dniu mijał tak zwany okres związania z ofertą przetargową, a nieprzegłosowanie uchwały oznaczałoby konieczność ogłoszenia nowego przetargu.
Ten argument sprawił, że strona opozycyjna wycofała swoją poprawkę i dyrektor PUP -u ma do dyspozycji 170 tys. na zakup służbowego samochodu.
Kiedy ta informacja rozniosła się po powiecie, dotarło do nas bardzo wiele komentarzy.
– Moi pracownicy zarabiają najniższą krajową. Kiedy wystąpiłam o pieniądze na podwyżkę wynagrodzeń, to odpowiedziano mi, że nie ma pieniędzy – mówi dyrektor jednej z powiatowych jednostek.
– Ja na szkolenie jechałam ostatnio pociągiem – mówi pracownik starostwa. – A ja własnym samochodem – dodaje inny. Głosy pracowników starostwa powiatowego doskonale podsumowują tragiczny jazgot tak zwanych urzędników żądnych coraz większych pieniędzy.
Co w tej sytuacji mają powiedzieć pracownicy Zarządu Drogowego w Sępólnie, którzy 300 kilometrów dróg powiatowych przemierzają niezmiennie od 1999 roku tym samym polonezem? Był to jedyny nowy samochód osobowy w historii tej jednostki. Zarząd drogowy ma jeszcze dwie skody. Jedną pozyskał od powiatowego inspektoratu weterynaryjnego, a drugą od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Są to używane samochody, z dużymi przebiegami i, jak się okazuje, bezpieczne dla użytkowników. Gdyby nie operatywność dyrektora Eckerta, to mieliby do dyspozycji wyłącznie poloneza.
Projekt 7 +
Przejawem plemiennej walki w radzie powiatu jest również powołanie do życia dwóch klubów radnych. W piątek do przewodniczącego rady wpłynęły zawiadomienia o powołaniu 7-osobowego klubu radnych pod nazwą „7+”. Jego przewodniczącą jest radna Iwona Sikorska. Jak łatwo się domyślić, jest to klub utworzony przez opozycję, ale pod bardzo prowokacyjną nazwą. Drugi klub założyło 8 radnych z grupy trzymającej władzę w powiecie pod nazwą „Wspólnie dla powiatu”, a jego przewodniczącą jest radna Paulina Wenda.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Zaloguj się
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...