Trujący barszcz od bratniego narodu

Robert Środecki, 02 sierpień 2015, 05:28
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W wielu miejscach powiatu sępoleńskiego występuje barszcz Sosnowskiego. Roślina daje się we znaki ludziom i zwierzętom. Dotychczasowe metody walki z tym gatunkiem nie przyniosły pożądanych rezultatów. Dotarliśmy do wytycznych dotyczących jego zwalczania na terenie Polski.
Trujący barszcz od bratniego narodu

Barszcz Sosnowskiego występuje w wielu miejscach powiatu. Na zdjęciu: zarośla przy drodze w Wałdówku. Fot. Robert Środecki

Opracowanie przygotowane przez specjalistów ma stanowić skuteczne narzędzie wspierające działania na szczeblu lokalnym w celu usunięcia istniejących stanowisk barszczu. Z wytycznych dowiadujemy się o zagrożeniach i metodach walki z rośliną. Dane historyczne wskazują na to, że pierwsze pojawienie się barszczy kaukaskich na terenie Polski miało miejsce w 1958 roku. Roślina trafiła do nas z ZSRR, gdzie miała być bazą do produkcji paszy dla zwierząt. W Polsce, pomimo braku ukończonych badań nad aklimatyzacją, gatunek uzyskał opinię nowej, cennej i perspektywicznej rośliny i zaczął być szeroko wprowadzany do uprawy. Szczytowy moment jego rozprzestrzeniania się przypadał na lata 70. i 80. poprzedniego wieku. Wtedy był masowo wprowadzany do Państwowych Gospodarstw Rolnych oraz rozpowszechniony wśród pszczelarzy. Oczywiście, dystrybucji towarzyszyła szeroka propaganda opiewająca zalety lipnego produktu. Problemy pojawiły się niemal natychmiast. Zwierzęta hodowlane niechętnie spożywały kiszonkę na bazie tego gatunku, dodatkowo wyszły na jaw toksyczne właściwości rośliny. Jest ona szkodliwa dla zwierząt i dla ludzi. Barszcz rozsiewał się z pól na ich obrzeża, drogi, rowy melioracyjne i nieużytki. Z czasem opanował większość kraju. Problem inwazji barszczu zaczęto dostrzegać dopiero w latach 90.  Niestety było już za późno. W tamtych czasach barszcz zaczęto nazywać zadomowionym gatunkiem inwazyjnym. Od tamtych wydarzeń minęły dekady, a walka z chwastem nadal przypomina walenie głową w mur. Gminy są bezsilne, ponieważ nie posiadają wystarczającej ilości środków na monitorowanie i zwalczanie rośliny. Znacznie lepiej z tym problemem radzi sobie powiat. Zarząd dróg powiatowych eliminuje napotkane zagrożenie. Najskuteczniejszymi metodami jest wykoszenie i użycie silnych herbicydów. W świetle obowiązującego prawa usunięcie rośliny leży w gestii właściciela posesji. Niestety, prawo nie reguluje w dostateczny sposób powyższych kwestii. Według twórców opracowania konieczne jest stworzenie odpowiednich narzędzi nakładających obowiązek zwalczania szkodliwych gatunków. Od jakiegoś czasu samorządy lokalne mogą się ubiegać o dofinansowanie powyższych działań z Narodowego Funduszu Ochrony i Środowiska i Gospodarki Wodnej. Barszcz Sosnowskiego  jest szczególnym zagrożeniem dla mieszkańców obszarów wiejskich. Kontakt z nim wywołuje uczulenie i poparzenia. Należy wówczas niezwłocznie umyć skórę zimną wodą z mydłem, aby zmyć z jej powierzchni sok rośliny, ponadto należy chronić się przed słońcem. Gdy najprostsze metody zawiodą, trzeba sięgnąć po wapno lub udać się do dermatologa. Prezent, jaki otrzymaliśmy od bratniego narodu, szkodzi i truje od pół wieku, a końca ciągle nie widać.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...