Felieton Radka Skórczewskiego

Wiatrakowe szaleństwo

Radek Skórczewski, 28 sierpień 2025, 09:20
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Beate przyszła na kontrolę kardiowertera. Kiedyś przypętało jej się zapalenie mięśnia sercowego z piekielną mieszanką zaburzeń rytmu serca, była wielokrotnie defibrylowana, przeżyła, serce rozwinęło tak zaawansowaną niewydolność, że musiałem jej wszczepić skomplikowany, synchronizujący rozrusznik/kardiowerter. Od tamtego czasu znowu jest na fleku. Dziś wchodzi do poradni jakaś taka podkręcona, z daleka widzę, że coś tam jej nie gra.
Wiatrakowe szaleństwo
– Skotti, wiesz (część pacjentów może mi mówić na ty, są to z reguły ci, których Pan Bóg do siebie kiedyś tam wezwał, a ja mu się w długiej walce postawiłem), dostałam pismo, ci idioci chcą stawiać koło nas te popieprzone wiatraki... 
No... jak już zwykle elokwentna Beate zaczyna przeklinać, to jest to coś grubego. No i rzeczywiście, od jakichś dwóch tygodni puls Beate, który mogę sprawdzić podczas kontroli kardiowertera, jest podwyższony. Ale Beate się łatwo nie poddaje. Nie wyobraża sobie cienia słupa i migania śmigieł przelatujących nad jej wymuskanam ogrodem w domku niedaleko Jatznik. Zadarli z niewłaściwą osobą. 
Zaczęła się walka... Beate pochodzi z inteligenckiej rodziny z Berlina, ma szereg kontaktów... wśród nich wielu prawników. Poruszyła też lokalną społeczność. Ostatecznie po dwóch latach walki ekoidioci poddali się. Wiatraki nie powstały koło jej wioski. Może się cieszyć spokojem meklemburskiej wsi. Nie po to się przeprowadziła z Berlina, żeby teraz mieć przelatujący cień śmigieł i ciągły szum turbiny. 
Od około 20 lat jestem związany zawodowo z pograniczem Bradenburgii i Meklemburgii-Przedpomorza. Wiatraki są symbolem głównie tego ostatniego landu położonego nad morzem. Gdziekolwiek się nie obejrzysz, stoją wiatraki. Od wielu lat mam kontakt głównie z pacjentami ze wsi i małych miasteczek i niestety w północnych Niemczech możemy mówić o czymś takim jak syndrom wiatraka. Nie mówi się o tym głośno, bo to nie pasuje do narracji władzy. Wyobraźcie państwo sobie, że siedzicie w domu, oglądacie telewizję i regularnie co kilka sekund przelatuje wam po ścianie cień śmigieł wiatraka, a do tego dochodzi jeszcze permanentny szum turbiny. Mimo iż wiatraki stoją te kilkaset metrów od niemieckich domostw, powoduje to bardzo wiele dolegliwości, które tak naprawdę nie są uchwytne, natomiast powodują, że ludzie mieszkający tam są niewyspani, mają zaburzony cykl spania, są rozdrażnieni z powodu niedospania... bóle głowy, braki koncentracji, nawet nudności, senność, strach przed rozwojem chorób przewlekłych. Domy położone w takich wioskach stają się prawie niesprzedawalne. Szum szumem, ale jednakże to, co jeszcze bardzo oddziaływuje na bezpośrednie zdrowie, to jest cień wiatraka, szczególnie w miesiącach zimowych, kiedy słońce krąży nisko po widnokręgu. Mimo iż wiatrak położony jest kilka kilometrów od domostw, to w przypadku płaskiego rolniczego krajobrazu, gdzie nie ma zbyt wiele lasów, cień tego wiatraka nawet postawionego kilka kilometrów od domu, jest uciążliwy.
W wielu miejscach po początkowym zachwycie nad zieloną energią, powstają komitety, które bronią lokalnych miejscowości przed stawianiem kolejnych idiotycznych wiatraków. To jeden z powodów, dlaczego w tym landzie wygrała w ostatnich wyborach prawicowa AFD.
 
U młodego gościa lekarz rodzinny rozpoznał nadciśnienie pierwotne i skierował na dalszą diagnostykę. Nazwisko polskie, patrzę na adres... hmmm. Okolice Wismaru…
– A pana co tam rzuciło? – zagaduję po polsku…
– A... pan doktor z Polski!
– No... to co pan tam robi? Toż to zadupie...
– Pracuję w serwisie farm wiatrowych… wie pan, przeglądy... konserwacja... takie tam… dwa tygodnie tam na morzu, tydzień w domu, tu w Polsce.
– No i co… ma to sens? – zarzucam wędkę:) z pytaniem.
– Panie doktorze, to jest totalna ściema, wie pan, ile tam diesla zużywają? I smarów?
– Diesla? – pytam…
No… bo jak nie ma wiatru, to się muszą przecież kręcić...
– Hee? To po co pan tam pracuje?...
– Jak płacą, to co mam narzekać...
 
Okazuje się, iż farmy są dotowane… Jak nie płyną rządowe dotacje, to… się nie opłaca! Na wiosnę w fachowej prasie pojawiła się informacja, iż Niemcy zamykają pierwszą morską farmę wiatrową na Morzu Północnym. Inwestycja pierwotnie miała służyć do 2035 roku. Oddalona o około 45 km od wyspy Borkum na Morzu Północnym morska farma wiatrowa Alpha Ventus została przeznaczona do rozbiórki, mimo iż pierwotnie miała funkcjonować do 2035 roku. Farma składa się z 12 wież z turbinami o wysokości 155 metrów, zdolnymi produkować około 60 MW energii. Jak podaje portal bankier.pl w momencie uruchomienia projektu, rząd federalny w Berlinie zobowiązał się do subsydiowania morskich farm wiatrowych, gwarantując 15 eurocentów do 1 kWh przez okres 12 lat. Kiedy wygasła preferencyjna stawka, która była gwarantowana przez ustawę o odnawialnych źródłach energii, wiatraki przestały być opłacalne w utrzymaniu. Prawdopodobnie wkrótce będzie można usłyszeć o coraz większej ilości rozbiórek niemieckich farm wiatrowych na morzu, ponieważ starsze projekty osiągają już kres żywotności technicznej i będą musiały zostać zastąpione nowszymi projektami. No cóż, kiedy przestaje wiać dotacyjne euro, nie ma geszeftu. 
 
W lutym 2023 w Szkocji wybuchła afera. Zarządzająca farmami wiatraków firma Scottish Power przyznała, że 71 jej wiatraków zostało podłączonych do zasilania paliwem kopalnym po wystąpieniu usterki w zasilaniu. Firma stwierdziła, że była zmuszona do takiego działania, aby utrzymać ciepło turbin podczas bardzo zimnej pogody w grudniu. Ale zatrudniony w niej sygnalista powiedział, że incydent jest jednym z wielu błędów w zakresie ochrony środowiska oraz bezpieczeństwa i higieny pracy. Pomarańczowy Donald był ostatnio na golfie Szkocji i w wywiadzie na lotnisku stwierdził, iż te ich wiatraki to istne wariactwo.
 
Tymczasem u nas w Polsce na terenie trzech państwowych lasów w województwie lubuskim powstaną elektrownie wiatrowe. W każdej z trzech lokacji planowana jest budowa maksymalnie do 10 turbin wiatrowych o jednostkowej mocy 6-7 MW. Ich maszty będą miały wysokość 250 m, a same wiatraki będą pracować 50 m nad koronami drzew. Do tego planowane inwestycje znajdować się mają w odległości ok. 2,5 km od zabudowań mieszkalnych, co znacząco przewyższa minimalną odległość 500 m określoną w projektowej ustawie o odnawialnych źródłach energii. Lasy Państwowe zapowiadają, że gdy inwestor postawi wiatraki, zostaną przeprowadzone badania, jaki ma to wpływ na środowisko oraz czy inwestycję warto rozwijać. Według rzeczniczki LP, eksperci z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zdają sobie sprawę z naukowych dowodów wskazujących, jak bardzo negatywnie praca turbin wiatrowych wpływa na ptaki. Jednak tłumaczą, że „każdy sposób pozyskiwania energii ma koszty środowiskowe, w tym - pośrednio lub bezpośrednio - wpływające na populacje ptaków”.
Według szacunków amerykańskiej organizacji US Fish and Wildlife Service każdego roku na farmach wiatrowych ginie 140–500 tys. ptaków (na całym świecie). Turbiny wiatrowe są też jedną z głównych przyczyn masowej śmiertelności nietoperzy - według niektórych badań w ten sposób ginie ich ponad 800 tys. rocznie.
A jeżeli za utylizację wiatraka, gdy się zepsuje, ostatecznie odpowiada właściciel gruntu? To co? 
Kto da gwarancję, że za 10-15 lat firma, która go stawiała, będzie istnieć lub będzie miała kapitał, aby go zutylizować? 
Kto zostanie z milionami ton odpadów i kosztami? Już teraz jest w Niemczech problem z utylizacją kompozytowych śmigieł.
 

Prasówka 

bild.de
Drezno. W nocy 23 sierpnia doszło do brutalnej napaści w tramwaju. Młody Amerykanin ma twarz pociętą nożem. Kilkanaście szwów. Stanął w obronie molestowanych kobiet. Zatrzymano sprawcę, znanego policji Syryjczyka. Został szybko zwolniony z powodu braku wystarczających podstaw do aresztowania.
 
focus.de
Völklingen, kraj Sary: 20 sierpnia. Zamaskowany sprawca wdarł się na stację benzynową Aral około 18:00 i zagroził pracownikom nożem. Zrabował gotówkę i uciekł. Zaalarmowany patrol policji zaczął go gonić. Kiedy próbowali go obezwładnić i aresztować, doszło do bójki. 18-letni sprawca wyrwał broń służbową jednego z policjantów i postrzelił dwukrotnie 32-letniego policjanta, który zmarł w szpitalu. Osierocił 2 dzieci. 
 
Władze nie podają narodowości mordercy z uwagi, aby nie wywoływać niepokojów społecznych. Gdyby to był Niemiec albo Polak, dawno by już podali do wiadomości. A tak, w wywiadzie telewizyjnym wstrząśnięty burmistrz ubolewa, iż taki incydent wstrząsnął lokalną społecznością, w której żyje około 100 różnych narodowości... Teraz kwiatki będą malować i marsze organizować...
 
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Pomysł zrodził się w naszej redakcji. Utrwalony został na mocno...
Rolnicy z całej Polski, także z terenu powiatu sępoleńskiego,...
Dwa ostatnie dni ubiegłego tygodnia kilkudziesięciu urzędników z...