Powiat
Wybory - kierunek, którym pójdziemy
Radek Skórczewski, 17 kwiecień 2025, 10:50
Średnia:
0.0
(0 głosów)
W Polsce doszło do zmiany władzy. Pani premier z nadania Jarosława, Szydło Beata, powiedziała Angeli głośne NEIN! Szok w rajchu, bo oni do nein ze strony Polski nie przywykli. I się zaczęła nagonka na Polskę.
Łoskot wirnika ponownie wpycha gorące powietrze przez niezamknięte okno do gabinetu. Kolejny śmigłowiec ląduje dziś na heli- padzie. Zerkam kątem oka, biało-czerwony, nasz Christoph 64 z Angermünde. Pewno kolejny pacjent musi lecieć na cito na bypassy de Berlina albo Cottbus. Zamykam okno, łoskot maleje, pilot wyłącza silniki...
Tak na oko ma 30 lat, ładna, nie wygląda na Niemkę, raczej Polka, oczy rozbiegane, pierś faluje… Patrzę na skierowanie, nazwisko polskie, hm... adres tutejszy. Na skierowaniu - echokardiografia. Zaburzenia rytmu pracy serca, przyczyna nieznana. No dobrze, proszę górę rozebrać i położyć się na kozetce. Kładzie się, źrenice rozszerzone, bo leżąc na boku widzi ukraińską flagę, która wisi u mnie w gabinecie od 3 lat. Spogląda troszkę dalej w bok i widzi to, co wisi nad moim biurkiem. Pradziad Richard spogląda srogo, siedząc na gniadoszu. Na głowie czarna mycka z trupią czachą i skrzyżowanymi piszczelami. Widzę w oczach zdezorientowanie. No co, po polsku szprechamy? - Pan doktor Polak? Jeny jak fajnie… napięcie spada. - Jooo… no dobra, po co ta echokardiografia w tym wieku? Jakieś dolegliwości? O co chodzi ? - W nocy często się budzę, źle sypiam. Mam taki szybki puls czasami. - Hmm… A co pani robi na tym dederowskim zadupiu? - Przenieśliśmy się z zachodnich Niemiec, mąż ma tu pracę. - He, z zachodu tutaj? - Coś mi tu nie styka… u mnie może pani otwarcie… W kącikach oczu pojawiają się łzy. - Dwóch Arabów próbowało mnie zgwałcić, jak wracałam wieczorem z pracy koło dworca kolejki podmiejskiej. Udało mi się wyrwać i uciec. Policjanci ich namierzyli, ale im nic nie zrobili, nic. Zupełnie nic. Widywałam ich często, idąc do pracy. Śmiali się tylko. Psychicznie nie dawałam rady. Nie mogłam już tam żyć, przeprowadziliśmy się tu, bo tu jest bezpiecznie.
Pan Sch., dawny policjant, pojawił się ponownie pod koniec sierpnia. Zawsze jakoś tak podjarany, czasami upierdliwy, a to tu mu coś pika, a to nie może spać w nocy, bo słyszy swoje serce. Niegroźny. Ale dziś wyjątkowo nakręcony. No, jak tam panie Sch.? - Herr Doktor, pan nie uwierzy, byłem na wycieczce w Polsce. Taka durchreise, Krakau, Thorn, Danzig, Warschau. Ile tam zabytków, no super, i jak czysto wszędzie! - Hmmm? W Warszawie to dużo pan nie zobaczył zabytków. Wszystko zniszczyliście. Grymas zdziwienia na twarzy. - Ale to nie my, to byli naziści. Tego już za wiele. - A ku…wa, jakim językiem szprechali ci naziści co? (w pracy wiedzą, że nie jestem dyplomatą). Skąd się do cholery urwali? Drę się, a potrafię (mój polski, drugi pradziad zginął w KZ Majdanek). Oklapł, zrobił się czerwony na twarzy, zajarzył, że dał ciała… - No, Herr Doktor, ma pan rację. To byli nasi przodkowie. To byli Niemcy. Wstyd mi za nich. Ale znowu mu coś zaświtało w łepetynie… Pobudził się, oczy ponownie się zaświeciły… - A wie, pan Herr Doktor, co jest najlepsze u was w Polsce? - Nooo? - Nie widziałem ŻADNYCH Arabów! Żadnych. Dawno nie czułem się tak bezpiecznie. Mój rumuński przyjaciel, Andrei, którego szkoliłem swego czasu u nas w szpitalu, wyjechał swego czasu do zachodnich Niemiec, do Ulm. Tutaj nie było pracy dla jego żony. Pojechałem go odwiedzić. Pociągiem do Dortmundu, stamtąd mnie odbierze. Niemiecki ICE przyjechał na Bahnhof o czasie. Odezwał się pęcherz, musiałem do WC. Idę korytarzem, strzałka kieruje mnie w prawo schodami w dół. Syf, brudno, ostry zapach moczu szczypie lekko w oczy. Coś głośno w środku, naciskam klamkę, otwieram drzwi do męskiego, a tam dwie grupy naparzają się na ostro… Mniej czarni kontra bardziej czarni. Odechciało mi się sikać. W podskokach wracam na poziom głównego dworca. Spotykam patrol policji. - Tam jest regularna bijatyka. - Gdzie?. - In der Toilette, da unten. - Ah so. - Spojrzeli, wzruszyli ramionami i poszli dalej.
W 2018 na wiosnę pojechałem na szkolenie do Regensburga. Piękne stare miasto. Z natury mam pociąg do historii. Gdziekolwiek na szkolenie nie jadę, czytam o historii miast, jak tylko mogę latam po starych zaułkach, fotografuję stare kamienice, drzwi, sklepienia kościołów. Tak było też tym razem, ruszyłem po 23. na miasto. Łażę, podziwiam fasady budynków, niewiele osób szwenda się po mieście. Miejscami tylko ja i stary bruk. Nagle robi się głośno. Zza zakrętu wyłania się kilka postaci głośno gadających i drących papy. Sami czarni, gadają głośno po swojemu. Zobaczyli mnie. - Hey, have cigarette? - I don’t smoke… - Hey You, no cigarette?! Skręcam w uliczkę w bok. No cóż, oni też. - Hey, you! - drą się, a dookoła cholera ni żywej duszy. No cóż wronami nie jestem karmiony, ale sam na kilku dużych czarnych… Biegam szybko, urwałem się im i wróciłem do hotelu okrężną drogą. Od tamtego czasu jeżdżę na szkolenia zawsze z gazem. Oczywiście jest to w Rajchu nielegalne, na co mi zwrócił uwagę znajomy policjant, mój pacjent. W Niemczech dozwolony jest tylko obronny gaz na zwierzęta, o 10-krotnie niższym stężeniu, niż ten, co mam. Hmmm, pewno mają jakąś awersję do gazu… Mam to gdzieś, zawsze mam polski gaz… Mój przyjaciel powiedział mi kiedyś: Radek, każda władza jest jak grabie, a zasada działania grabi jest prosta. Wszystkie grabie grabią tylko w jedną stronę, tylko do siebie. Czy to będzie PO, KO, Trzecia Droga czy PiS, czy Konfa, wszyscy grabią do siebie, do swoich, na swoich, dla swoich. Ustawiają ich w spółkach Skarbu Państwa, w radach nadzorczych itp, itp. Grabili do siebie, grabią do siebie i będą grabić do siebie, jakkolwiek by się w przyszłości nie nazywali.
Jeszcze 20 lat temu zdarzało mi się wstydzić czasami, że jestem Polakiem. Złodzieje samochodów, prostytucja przy granicy, brud, polnische Wirtschaft. Wstyd był, kiedy karetka przywoziła kolejnego napranego Polaka z wypadku. W niemieckich szpitalach traktowano nas czasami z wyższością, czasami jako gorszy sort lekarzy. Mogliśmy dostać pozwolenie na pracę tylko w jednym szpitalu. Od ponad dekady się to zmieniło. Takim przełomem był rok 2012. Piłkarskie Euro w Polsce i na Ukrainie oceniło - jednak macie fajny kraj. A już zupełnie od 2015, kiedy Niemcy zalała fala tak zwanej emigracji. - Wir schaffen es… powiedziała pani Merkel, i łamiąc prawo, nakazała otwarcie granic. Chłopaki z Bundesgrenzschuzu na granicy austriackiej protestowali, ale co tam. Frau Merkel powiedziała… Masa ludzi z Afryki Subsaharyjskiej, Syrii, Iraku, w dużej mierze bez dokumentów wlała się do Niemiec. Zaczęło się. Już po kilku miesiącach wyszło, że to nie ma prawa się udać. Przestępczość eksplodowała, ludzie zaczęli w zachodnich Niemczech unikać wieczornych spacerów. Oczywiście oficjalnie, wszystko było OK. Ośrodki dla uchodźców zaczęły pękać w szwach. Nikt nad tym nie panował. Ludzie się zaczęli wkurzać. Słupki poparcia koalicji CDU-SPD zaczęły spadać. Niemiecki rząd zaczął szukać frajerów. Orban się nie dał, Merkelowa pytała przewrotnie, czy ma wysłać kawalerię do Budapesztu. Moja koleżanka po fachu, pani premier Kopacz (ta od dinozaurów), zgodziła się przyjąć 7 tysięcy uchodźców. No bo to tylko 7000. Co to dla nas? Tylko że… Nie wiem, czy wiecie, ale każdy z tych już zalegalizowanych emigrantów ma prawo do łączenia rodzin. A Ahmed nie ma 1 dziecka, ale 3, 4, brata, tatę, mamę, siostrę… Brat też ma dzieci i 2 żony. To mogło eksplodować do kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
W Polsce doszło do zmiany władzy. Pani premier z nadania Jarosława, Szydło Beata, powiedziała Angeli głośne NEIN! Szok w rajchu, bo oni do nein ze strony Polski nie przywykli. I się zaczęła nagonka na Polskę. Że brak demokracji, brak woli europejskiej współpracy i tamto, i siamto. Tymczasem... Orlen z krajowej firmy zaczął pod nowym kierownictwem przynosić zyski, wchłonął sieci stacji benzynowych innych koncernów w kolejnych krajach Europy Wschodniej. Niemcy ze zdumieniem zauważyli, że sieć stacji 123 Star przemienia się w biało--czerwone Orleny. Jadąc do Berlina, mogę zatankować na Orlenie, na Ringu tankuję na Orlenie, w Berlinie tankuję na Orlenie. I jest tam czysto, schludnie i są … jednorazowe rękawiczki! Czyste tankowanie diesla! A to dla szkopów jest bardzo ważne. Polskie firmy zaczęły wykupywać firmy niemieckie, obuwie okazywało się być tak samo dobre jak niemieckie, a nawet lepsze. Szokiem kulturowym była dla Niemców informacja o zamiarze wykupienia w 2019 r. linii Condor przez polski LOT! No jak to jest möglich? Ruszyła S3 i S6 (co prawda tylko do Koszalina, ale połowa polskiego Ostsee jest w zasięgu tej autobany.) A1, A2, A4. Niemcy ruszyli na wakacje do Polski. I nagle się okazało, że jest czysto, nowocześnie, bardzo smacznie, ludzie znają angielski, można się porozumieć, wszędzie można płacić kartą, nikt nie kradnie aut! I jeszcze jedno, bardzo, ale to bardzo ważne - w Polsce jest bezpiecznie. Często słyszałem: - Jeny, jaki fajny macie rząd, nie daje się tym cwaniakom. A my teraz dzięki Angeli mamy burdel.
Do znajomego córki w Krakowie przyjechała w ramach wymiany międzyszkolnej 14-letnia uczennica z Holandii. Jej ojciec był przerażony, jak się dowiedział, że dziewczyny poszły same na stare miasto wieczorem. Nieliczni z tych, co przywędrowali do Niemiec, chcieli pracować, większość szła po socjal. Przecież po drodze z Syrii czy Pakistanu jest pełno państw, które są bezpieczne, gdzie nie ma wojny, można pracować. Ale niemieckie państwo opłaca mieszkanie, daje CAŁE jego wyposażenie, opłaca gaz, prąd, bilety komunikacji miejskiej, bezpłatną opiekę medyczną na najwyższym poziomie, preferencje w kolejkach do specjalistów. Więc po co pracować? Można siedzieć przed telewizorem, oglądać własną telewizję, jarać fajki, robić kolejne dzieciaki (każde następne to kolejne 250 euro Kindergeld). I szerzyć własną religię. A jak się nie podoba, to…
Od 2015 poziom bezpieczeństwa w DE raptownie spadł. Tego się tutaj na granicy z Polską jeszcze nie da się odczuć, ale na Zachodzie to już plaga. Ale ten problem narasta także tutaj. Tzw. emigranci nie mają co robić, nie pracują, nudzą się, szlajają się grupami po centrach miast, zaczepiają, handlują prochami, zajmują się prostytucją. Jako szef SOR-u w naszym szpitalu miałem przegląd tego, co się przewijało przez izbę przyjęć. To patologia na najwyższym poziomie. Czegoś takiego to nawet swego czasu na SOR-ze w Bizielu nie widziałem. Unia Europejska była dla mnie czymś wspaniałym. Świat bez granic, jedna waluta, wsiadałem w auto rano, wieczorem byłem we Francji czy też we Włoszech. Mieszkając w 2008 roku w Berlinie, wsiadałem na rower i zwiedzałem to piękne miasto. Tylko że to się zmieniło. To już nie jest ta Europa, którą znałem przed 15 laty. Na granicach kontrole, znowu stanie w kolejkach. Berlin i Bruksela dyktują warunki, co mamy jeść, jak jeść i kiedy jeść. We Frankfurcie nad Menem i innych miastach pojawiają się na wiosnę na ulicach dekoracje Happy Ramadan. Boże Narodzenie i Wielkanoc to hasła, które coraz rzadziej pojawiają się w niemieckiej telewizji. Z racji mojej pracy mam kontakt z wieloma ludźmi, z lokalnymi politykami, policjantami, biznesmenami, zwykłymi emerytami. Widzę dużo i jeszcze więcej sami ludzie mi mówią, bo wiedzą, iż u mnie można otwarcie się wypowiedzieć i ja nie pieprzę dyrdymałów. Wiele rzeczy tu w Rajchu zamiata się pod dywan. Obecnie państwo niemieckie boryka się z olbrzymim problemem nielegalnej emigracji. Pełno młodych byczków o dużym poziomie testosteronu (według danych francuskich 90% kobiet na szlaku migracyjnym jest przynajmniej raz gwałcone), którzy nadają się co najwyżej do kręcenia kebaba. Liczba PI jest dla nich czymś magicznym. Ich gospodarka niemiecka NIE potrzebuje. Budżet nie wytrzymuje i powtórnie próbuje się ten problem wygenerowany przez niemiecki rząd przed 15 laty przesunąć na państwa ościenne. Głównie Polskę. Według oficjalnych danych niemieckich w roku 2024 wydalono do Polski ponad 10 000 takich ancymonów. Jeszcze przed dwoma laty było nie do pomyślenia, że niemieckie auto policyjne sobie tak po prostu wjeżdża na teren Polski, by u nas prowadzić patrol. Teraz wjeżdżają jak do siebie. Obecny rząd nie robi nic, żeby się temu przeciwstawić. Prezydent nie ma takiej siły legislacyjnej jak koalicja rządząca, ale nie będę głosował za kimś, kto będzie na pasku Berlina. Oddam głos na Nawrockiego. Gość nie jest tak wygadany jak Hołownia, może nie zna płynnie kilku języków, jest cholernie sztywny, wręcz drewniany, ale wiem, że powie Berlinowi i Brukseli głośno i wyraźnie NEIN.
Radek Skórczewski
Kardiolog/internista Ordynator Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii w pewnym szpitalu na zachodnim brzegu Odry. Krajan W dużej części Polak, po części też…
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub Zarejestruj aby dodać komentarz.
Zaloguj się
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Pomysł zrodził się w naszej redakcji. Utrwalony został na mocno...
Rolnicy z całej Polski, także z terenu powiatu sępoleńskiego,...
Dwa ostatnie dni ubiegłego tygodnia kilkudziesięciu urzędników z...