RSS Kategoria: Historia

Łzy cisną się mi do oczu, gdy wspominam czas wojennej niesprawiedliwości
Pan Piotr Półgęsek z Sośna jest jednym z wielu ludzi, którzy swoje dzieciństwo przeżyli na wygnaniu w obozie koncentracyjnym i w obozie pracy przymusowej w Austrii. Jego historia to opowieść o trudach przetrwania w rzeczywistości wojennej zawieruchy. Dobytek wszystkich rodzin wracających do Polski znajdował się na kilku wozach. – Do obozu trafiłem, gdy miałem trzy lata. Z pobytu w Potulicach wiele nie pamiętam. Dopiero pobyt w Drnholec w Austrii utkwił mi w pamięci na dobre – wspomina pan Piotr.
Jacek Grabowski
A wrzesień był tak piękny tego roku… (3)
Na trasie Guderiana doszło do trzeciego starcia w naszych okolicach. Najpierw działająca w pobliżu Sępólna zwiadowcza kompania kolarzy z 9. Dywizji Piechoty została rozproszona w pobliżu Trzcian. Jej niedobitki przez Wałdowo trafiły do Wielkiej Kloni, gdzie stacjonowała czata por. Somli.
Łukasz Jakubowski
A wrzesień był tak piękny tego roku… (2)
Wczesnym rankiem pierwszego dnia września granicę spowiła gęsta mgła. W związku z tym wroga przeważnie najpierw słyszano, a dopiero później widziano. Rozlane przez naturę mleko z jednej strony sprzyjało Polakom (ograniczało aktywność lotnictwa i artylerii), ale z drugiej - wprowadzało większą nerwowość i nie pozwalało ocenić rzetelnie, jakimi siłami atakuje nieprzyjaciel. Gdy słońce wzeszło wyżej mgła rozeszła się, ale nerwowość nie opuściła walczących. Dużo krwi musiało jeszcze upłynąć, zanim poborowi stali się prawdziwymi żołnierzami. Póki co - powtórzę to raz jeszcze - wszem i wobec królowały nerwy.
Łukasz Jakubowski
A wrzesień był tak piękny tego roku… (1)
Płk. Jaklicz ze Sztabu Generalnego na stwierdzenie płk. Szostaka „Będzie wojna”, odpowiedział po żołniersku i z wyraźnym zdenerwowaniem: „Ale pan sobie zdaje sprawę, że dostaniemy w dupę!”. Temat rozmowy dwóch oficerów i towarzyszące mu emocje oddają doskonale nastrój panujący w kraju latem 1939 roku. Cały naród bowiem zastanawiał się, czy wybuchnie wojna, a jeśli tak, to kto komu zasadzi kopa w tyłek. Dyskutowano o tym w sklepach i na ulicach, w dzień i w nocy, przy wódce i przy kawie. Jednym słowem - sytuacja jak po zeszłorocznej katastrofie smoleńskiej, gdy Polska żyła wyłącznie tym. I tylko co niektóre dzieci martwiły się wtedy, przed 72 laty, że zbliża się nowy rok szkolny.
Łukasz Jakubowski
Śmierć w chmurach
Ofensywa na lądzie trwała w najlepsze. Właśnie zaczynały toczyć się walki o przełamanie Wału Pomorskiego. Za nim z większych przeszkód była już tylko Odra. A za Odrą wiadomo- Berlin, czyli koniec. Wynik wojny był od dawna przesądzony. Teraz liczył się wyłącznie czas. Kto pierwszy (ZSRR czy USA?) zajmie stolicę Rzeszy, ten jakby dobrał sobie kartę do pokera królewskiego. Żeby szybko przejść Wał, konieczne było pełne panowanie w powietrzu. O to mieli zadbać piloci z polskiej, 4 Mieszanej Dywizji Lotniczej. Chęci do boju im nie brakowało.
Łukasz Jakubowski
Trzeba żyć dla innych, aby móc żyć dla siebie
Apolonia Krzanik z Trzcian podczas wojny przeżyła prawdziwe piekło. Wojenna zawierucha nie oszczędziła również jej najbliższych. Od 1962 roku przez czterdzieści lat pełniła funkcję sołtysa sołectwa Trzciany. Uhonorowana za swoją społeczną pracę przez ówczesne władze znakomicie reprezentowała nasz region. Kiedy zmagała się z przeciwnościami losu, w jej życiu pierwsze miejsce zawsze zajmowała prawda, uczciwość i sumienna praca.
Jacek Grabowski
O mądrych Żydach i fałszerzu banknotów
Z pełną powagą stwierdzam, co następuje: chodzą po Ziemi ludzie święcie przekonani, że Lech Wałęsa naprawdę nazywa się Lejba Kohne. Polską ciągle rządzili świetnie się maskujący Żydzi. Od prawej do lewej strony sceny politycznej.
Łukasz Jakubowski
Zabójstwo Michała Wolszlegiera
Noc była nieprzyjemna, typowa dla połowy listopada, a więc zdecydowanie bliższa zimie niż jesieni. Dokuczliwy ziąb i szybko zapadający zmierzch już dawno wygoniły z obejść do izb wszystkich mieszkańców Melanowa, niewielkiej wsi pomiędzy Zamartem a Ogorzelinami. Teraz, grubo po północy, większość z nich spała głęboko, pochrapując lekko i wzdychając przez sen. Błogiej ciszy na zewnątrz nie przerywało nawet szczekanie psów. Mogłoby się wydawać, że cały świat zamarł wyczekując poranka, że właśnie śni zakryty pierzyną, ale niestety - licho nie śpi nigdy. Nagle nocny spokój zburzył, dość głośny co prawda, ale pojedynczy, krótki, nie budzący nikogo brzęk tłuczonego szkła. To czyjaś wprawna ręka wbrew chrapiącemu światu rozbiła szybę w domu pana Michała Wolszlegiera i szukała teraz po ciemku zasuwki, żeby otworzyć okno…
Łukasz Jakubowski
Po prostu Babcia Irena…
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią, pracowitością i wyrozumiałością potrafiła sobie zjednać wiele osób. Była bardzo dobrą kucharką i przepysznymi potrawami trafiała do serc bardzo wielu ludzi. Jak wiadomo, do serca najbliżej przez żołądek. Była bardzo wesoła i pozytywną energią zarażała wszystkich dokoła. Doceniana i nagradzana przez ówczesne władze, była znakomitą wizytówką naszego regionu. Do końca aktywnie działała na rzecz innych. Nawet jej ciężka choroba nie była dla niej wymówką. W tym roku mija dwudziesta rocznica jej śmierci.
Jacek Grabowski
Dziki Zachód na Krajnie. Krótki rajd po krainie występku i zbrodni
W nocy z poniedziałku na wtorek wybudowanie w Radońsku było widownią niekrwawego wprawdzie, ale bezczelnego zajścia. Niewykryci sprawcy wybili w domu pana Majewskiego 6 szyb, a następnie ukradli 2 rowery. Jeden z nich po wyjęciu kół zdemolowali doszczętnie i zawiesili na drogowskazie. Nie bardzo wiadomo, czemu miały służyć zaślubiny rowerowej ramy z tablicą drogowskazu. No, ale nie zagłębiajmy się lepiej w intencje kogoś, kto - jak widać - ukradł rower dla jego kół. Zwłaszcza że w intrygującym 20-leciu międzywojennym nie takie rzeczy się działy.
Łukasz Jakubowski