Patrzyłem przez okno w niebo. Odchyliłem oparcie fotela, splotłem ręce na karku i patrząc tak, myślałem sobie o niebieskich migdałach. Nagle gdzieś na południu zauważyłem lecący z zachodu samolot. Po chwili z tego samego kierunku nadleciał kolejny. A zaraz po nim trzeci, lecący już dużo bliżej Sępólna, tyle że ze wschodu na zachód. Niebawem po samolotach zostały wyłącznie smugi kondensacyjne, jak nić znaczące trasy lotów. Wtedy coś we mnie drgnęło. Podobne zjawiska widywałem przecież często, ale tym razem przebrała się miarka. Musiałem wreszcie odkryć, co te samoloty robią nad moim niebem. Skąd lecą? Dokąd? I na jakich zasadach?
Łukasz Jakubowski